sobota, 27 września 2014

#9 Zawody cz.1

Gdy się obudziłam, Yumi już nie było. Nadal śpiąca spojrzałam na budzik, pewna, że jestem już grubo spóźniona i lekcje już dawno się zaczęły. Ale nie! Była dopiero siódma, a przecież Delmas sam mówił nam wczoraj, że pierwsza lekcja - wuef - zostaje odwołana, bo dzisiaj jest...
- No tak! - zerwałam się z łóżka. Międzyszkolne zawody w piłce nożnej. Pewnie dlatego Yumi tak wcześnie wstała. Nie przyszłoby jej nawet do głowy, żeby nie przyjść, przecież Ulrich i Odd także biorą udział.
Pospiesznie ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy z szafy, i zbiegłam do stołówki.
Przy naszym stoliku zebrali się chyba wszyscy. Wzięłam tacę i, walcząc z pokusą wybrania innego stolika, przepchnęłam się do przyjaciół.
- Hej, Reina! - powiedział Odd, jednocześnie przeżuwając rogalika. Skrzywiłam się.
- Siema, Odd. Może trochę kulturalniej?
- Siema, Reina - oznajmił, gdy już przełknął swoje śniadanie.
- Hej! Coś długo spałaś - uśmiechnęła się Yumi.
- Za to ty nieźle mnie nastraszyłaś - odgryzłam się. - Myślałam, że już zaczęły się lekcje.
- Coś ty! - zaśmiał się Odd. - Yumi po prostu nie chciała przepuścić okazji, by kibicować najprzystojniejszym chłopakom w szkole! I, między nami - pochylił się nad swoją tacą. - Od tego zdarzenia z "pułapką uczuć" nie sądzę, żeby...
- Odd! - krzyknęli chórem Yumi i Ulrich, który właśnie dołączył do naszego zatłoczonego stolika. Oboje spiekli raka, wiadomo, dlaczego.
- Czemu tu jest tyle ludzi? - Niemiec zmienił temat, a Odd mrugnął do mnie porozumiewawczo.
- Połowa to moi karmiciele - wyznał z uśmiechem i pogłaskał się po brzuchu. - Sportowiec musi dużo jeść!
Do stolika podeszła Sissi, obrzucając nas drwiącym spojrzeniem.
- Hej, Ulrich! - zawołała, przeciągając sylaby - Wiesz, będę cheerleaderką na twoim meczu!
- Tak, dopóki nie spadniesz z ławki - odburknął, a Yumi zachichotała.
- A ty co, chuda wrono?! - krzyknęła urażona Sissi. -  Ulrich jest tylko...
- Twój, wiemy, wiemy - odparłam znudzonym tonem. Delmas spojrzała na mnie z pogardą.
- Uważaj, co mówisz, bo cię jeszcze zobaczą...
- Duchu - dokończył Odd. - Elizabeth, twoje pieski czekają na drugim końcu stołówki, więc lepiej je wyprowadź, bo inaczej będziemy mieli tu śmierdzącą kałużę poniżenia...
Sissi westchnęła i odeszła od stolika.
- Hej, a gdzie jest nasza para Einstein'ów? - zmieniłam temat.
- Szkoda gadać, całą noc rozszyfrowywali te współrzędne. Teraz pewnie smacznie śpią - zaśmiał się Ulrich.
- Biedni ludzie, bez śniadania - spojrzałam znacząco na Odd'a.
- No co?! - zapytał oburzonym tonem.
- O której macie mecz? - przerwałam mu.
Yumi zerknęła na zegarek wiszący nad drzwiami do stołówki.
- Za jakąś godzinę mają zbiórkę.
- Oby tylko X.A.N.A. dał wam spokój. Jest coraz trudniej.
- Oby - westchnął Ulrich. Wiedzieliśmy, że jego rodzice będą na zawodach, a chłopak nie chciał ich zawieść. To byłby przełom w stosunkach między nim, a jego ojcem. Nigdy nie poznałam "starego", ale całą biografię Ulricha znam od mojej współlokatorki, więc wiem tyle, co ona.
Spotkaliśmy się około godzinę później na szkolnym boisku. Odd i Ulrich, przebrani już w sportowe stroje, czekali na Jima, który przygotowywał rozgrzewkę dla sportowców.
- Stresujecie się? - zapytałam, patrząc im w oczy.
- Nie!
-Może trochę.
Włoch był zupełnie wyluzowany. Stał prosto, ręce luźno wzdłuż tułowia, wyglądał tak, jakby zaraz miał się roześmiać. Był podekscytowany zawodami, zupełnie jak dziecko. Nikt by nie przypuszczał, że jest artystą i umawia się z wytapetowaną laską, przy której po prostu kamienieje. Za to Ulrich garbił się, nie patrzył nam w oczy i cały czas robił coś z rękami - a to je krzyżował, a to je splatał... Był przerażony.
- Powodzenia - powiedziałam po prostu, uśmiechając się. Kilkadziesiąt metrów od nas, zza drzew wyłoniła się ogromna sylwetka Jima. Powoli zaczynali zbiegać się pozostali chłopcy. Yumi pospiesznie uściskała Ulricha, wywołując chichot Odd'a. Włoch spojrzał na mnie i mrugnął.
- Tylko nie zgłodniej podczas meczu! - zaśmiałam się. - Ludzie przychodzą tu oglądać grę, a nie biegającą Rosę!
- Co samo w sobie byłoby niezłą atrakcją - uśmiechnął się. Niespodziewanie podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu.
- Duch, czy nie duch, ciebie bardziej chciałbym zobaczyć na trybunach, niż sto Ash i innych super dziewczyn razem wziętych.
Po czym odszedł wraz z innymi chłopakami, pozostawiając mnie w całkowitym osłupieniu.
Tymczasem w pokoju Jeremiego dwoje nastolatków zasnęło przed ekranem komputera.
Dziewczyna nagle poderwała się i zamrugała oczami. Chwilę zajęło, nim przypomniała sobie, gdzie jest.
- Jeremy! - Aelita potrząsnęła przyjacielem. - Jest już rano!
- C-co? - chłopak powoli podniósł głowę z nad klawiatury i poprawił okulary. - Hej, Aelita!
- Mamy szczęście, że dziś są zawody - burknęła różowo-włosa i nagle zdała sobie sprawę z ważnego dla jej przyjaciół dnia.  - Hej, dziś są zawody! Pójdę do siebie się przebrać, spotkajmy się w stołówce...
Przerwało jej szybkie pikanie laptopa okularnika.
Aelita westchnęła.
- Biedny Ulrich - wyszeptała i pognała na dół, a za nią Jeremy.
- Odd, Ulrich, Yumi! - krzyknęła różowo-włosa, wybiegając z budynku internatu. Cztery twarze zwróciły się w jej stronę. Aelita skarciła się w duchu - Reiny oczywiście nie zauważyła. Jak to możliwe, że jedna z najbardziej wygadanych, a zarazem tajemniczych osób, które zna, potrafi być aż tak niewidoczna w tłumie? Dziewczyna puściła się biegiem w stronę przyjaciół, nie zważając na karcące spojrzenia nauczyciela.
- Hej, X.A.N.A. aktywował Wieżę. Musimy... - nie dokończyła.
- Nigdzie nie idę - przerwał jej Ulrich stanowczo, odwracając się plecami do Aelity i na powrót pogrążając się w rozgrzewce. Odd uśmiechnął się lekko.
- Też chętnie bym odpadł, ale... robota czeka. Juhu, to my! Ulrich, a może się poszczęści, i...
Niemiec nie odpowiedział. Dalej ćwiczył, nie zważając na przyjaciół. Yumi westchnęła głośno.
- Ulrich, X.A.N.A. jest ważniejszy, niż mecz. Wiem, że wiele sobie po tym obiecujesz, ale jesteś naprawdę dobry w Lyoko i musisz nam pomóc!
- Daj spokój, niech kopie tę piłkę. Do rozumu takiemu nie przemówisz - powiedziałam cierpko, wbijając wzrok w plecy chłopaka. Niemiec odwrócił się i zmarszczył brwi.
- Zostawcie mnie w spokoju - mruknął, a w jego głosie dominował smutek. Ulrich już wybrał.
- Nie popełniaj dwa razy tego samego błędu - odszepnęła Japonka i jako pierwsza skierowała swoje kroki w stronę fabryki. W milczeniu podążyliśmy za nią.
- Odd, a ty gdzie?! - Jim przysłuchiwał się naszej rozmowie, ale, doskonale zdając sobie sprawę z naszych "wypadów" i uznając je za dziwactwa, których nie mógł zrozumieć, do teraz nic nie mówił.
- Eeech... wiesz, Jim... nie mogę dzisiaj grać. Bo wiesz...
- Odd ma dzisiaj inne zawody, ale i on, i Ulrich - powiedziałam z naciskiem. - o nich zapomnieli. Więc nie może grać - wzruszyłam ramionami. Jim burknął coś pod nosem, ale nie oponował.  Ulrich rzucił mi ostatnie spojrzenie.  Zrozum...
Odwróciłam się na pięcie i podbiegłam do Yumi. 
- Dwa razy? - spytałam. - Czyli to już się wydarzyło?
- Ta - odpowiedział Odd za Japonkę. - Gdy pół szkoły prawie wyleciało na orbitę.
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na drzewa wyznaczające granicę parku. Co ten XANA wymyśli? ...

3 komentarze:

  1. Przegenialny rozdział! Wreszcie coś napisałaś :) Masz talent pisarski! Czekam na nexta z niecierpliwością!!
    Jeśli znajdziesz czas może byś wpadła do mnie?
    http://dunbarka10.blogspot.com/
    Pozdrawiam
    Agnieszka Katarzyna

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej mam nadzieje, że Ulrich nie popełni drugi raz tego samego błędu. No i co kombinuje ten X.A.N.A. O to jest pytanie =) Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg... /KiKo

    OdpowiedzUsuń