(...)Co ten XANA wymyśli?...
Od dłuższego czasu podążałam za Yumi. Nietrudno było zgadnąć, o czym myśli. Jeśli by wierzyć zegarkowi Jeremiego, mecz już się rozpoczął. Droga do fabryki nigdy mi się tak nie dłużyła. Trudno uwierzyć, że to za sprawą Ulricha i jego przeklętego uporu cała grupa milczy i kroczy w kierunku fabryki jak na ścięcie. Tylko Odd wygląda na radosnego... ale to przecież Odd.
- Jak myślisz...
- ...co jest jego celem? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że Ulrich wyjdzie z tego cało.
Odwróciłam się i zrównałam krok z Jeremiem i Aelitą. Przyjaciele wymieniali uwagi szeptem, ale słyszałam ich rozmowę bardzo wyraźnie.
- Powiedzcie mi coś o poprzednich zawodach - poprosiłam, gdy wreszcie zauważyli moją obecność.
Zielonooka odetchnęła głęboko, a okularnik przymrużył oczy, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Nie pamiętacie?! - moje zdziwienie nie miało granic. Jeremy spojrzał na mnie przepraszająco.
- Wybacz, Reina - oznajmił. - To wydarzyło się dawno temu...
- A właściwie się nie wydarzyło - dokończyła Aelita.
Zmarszczyłam brwi.
- Przecież powroty do przeszłości na nas nie działają - naprawdę zdziwiłam się, słysząc niepokój w swoim głosie.
Jeremy przygotował się do długiego wywodu.
- Masz rację, ale... - zawahał się. - Niedawno odkryliśmy, że nie pamiętamy wydarzeń sprzed roku... znaczy się, tych pierwszych, przed powrotem do przeszłości. Jak przez mgłę przypominam sobie sprowadzenie Williama, a co dopiero pierwsze dni Aelity na Ziemi...
- Martwimy się, że XANA maczał w tym palce. Nigdy tak się nie działo... - różowo-włosa wbiła wzrok w ziemię. - Ale to niemożliwe. Nikt nie ma dostępu do naszej pamięci! A tym bardziej XANA.
- Chyba, że... - głos Jeremiego zadrżał. - XANA przechwycił wasze cyfrowe dane, gdy walczyliście w Lyoko.
- Coś jak niewidzialna Scyfozoa? - upewniłam się.
- Tak.
Aelita przystanęła.
- Ale ty nie byłeś w Lyoko! - wykrzyknęła. Yumi drgnęła, a Odd przystanął i obejrzał się na nas.
- O czym szepczecie?
- Martwimy się, że XANA namieszał coś w naszej pamięci - wyjaśniłam spokojnie. Włoch zmarszczył brwi i uśmiech znikł z jego twarzy.
- I do czego doszliście?
- Jeremy był w Lyoko.
Aelita spojrzała na przyjaciela z dezaprobatą.
- Dlaczego nam nie powiedziałeś?! Jeremy!
Okularnik prychnął.
- Co... nie mogę?! - wykrzyknął. - Ty też nie powiedziałaś mi, że wyjeżdżasz!
Gdzieś w oddali wrona zerwała się z gałęzi z głośnym krakaniem. Oprócz trzepotu jej skrzydeł - wokół żadnego dźwięku. Patrzyliśmy na Aelitę w milczeniu.
- Aelita... to prawda? - odezwała się Japonka, przerywając nieznośną ciszę.
- Podpisała kontrakt z tym nowym zespołem, jak oni mieli...?, Zielone Kukułki? - odpowiedział zamiast niej Jeremy.
- Zielony Feniks, Jeremy.
Spokój w głosie różowo-włosej budził niepokój. Dziewczyna patrzyła przed siebie, jakby pogrążona w myślach.
Aelita wyjeżdża? Przecież... co będzie z Lyoko? Z naszą drużyną?! XANA jest coraz silniejszy, jakieś dzieciaki utknęły gdzieś pod sektorami, a ona...
- Zresztą... to i tak bez znaczenia - powiedziała smutnym głosem. - I tak nigdzie się nie wybieram. Nie mogę... - westchnęła. Po chwili zwróciła się do Jeremiego. - Jak się dowiedziałeś?
Okularnik zaczerwienił się.
- Twoja poczta...
Aelita przygryzła wargi, ale nie odpowiedziała. W ciszy doszliśmy do fabryki.
- Jak myślisz...
- ...co jest jego celem? Nie mam pojęcia, ale mam nadzieję, że Ulrich wyjdzie z tego cało.
Odwróciłam się i zrównałam krok z Jeremiem i Aelitą. Przyjaciele wymieniali uwagi szeptem, ale słyszałam ich rozmowę bardzo wyraźnie.
- Powiedzcie mi coś o poprzednich zawodach - poprosiłam, gdy wreszcie zauważyli moją obecność.
Zielonooka odetchnęła głęboko, a okularnik przymrużył oczy, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Nie pamiętacie?! - moje zdziwienie nie miało granic. Jeremy spojrzał na mnie przepraszająco.
- Wybacz, Reina - oznajmił. - To wydarzyło się dawno temu...
- A właściwie się nie wydarzyło - dokończyła Aelita.
Zmarszczyłam brwi.
- Przecież powroty do przeszłości na nas nie działają - naprawdę zdziwiłam się, słysząc niepokój w swoim głosie.
Jeremy przygotował się do długiego wywodu.
- Masz rację, ale... - zawahał się. - Niedawno odkryliśmy, że nie pamiętamy wydarzeń sprzed roku... znaczy się, tych pierwszych, przed powrotem do przeszłości. Jak przez mgłę przypominam sobie sprowadzenie Williama, a co dopiero pierwsze dni Aelity na Ziemi...
- Martwimy się, że XANA maczał w tym palce. Nigdy tak się nie działo... - różowo-włosa wbiła wzrok w ziemię. - Ale to niemożliwe. Nikt nie ma dostępu do naszej pamięci! A tym bardziej XANA.
- Chyba, że... - głos Jeremiego zadrżał. - XANA przechwycił wasze cyfrowe dane, gdy walczyliście w Lyoko.
- Coś jak niewidzialna Scyfozoa? - upewniłam się.
- Tak.
Aelita przystanęła.
- Ale ty nie byłeś w Lyoko! - wykrzyknęła. Yumi drgnęła, a Odd przystanął i obejrzał się na nas.
- O czym szepczecie?
- Martwimy się, że XANA namieszał coś w naszej pamięci - wyjaśniłam spokojnie. Włoch zmarszczył brwi i uśmiech znikł z jego twarzy.
- I do czego doszliście?
- Jeremy był w Lyoko.
Aelita spojrzała na przyjaciela z dezaprobatą.
- Dlaczego nam nie powiedziałeś?! Jeremy!
Okularnik prychnął.
- Co... nie mogę?! - wykrzyknął. - Ty też nie powiedziałaś mi, że wyjeżdżasz!
Gdzieś w oddali wrona zerwała się z gałęzi z głośnym krakaniem. Oprócz trzepotu jej skrzydeł - wokół żadnego dźwięku. Patrzyliśmy na Aelitę w milczeniu.
- Aelita... to prawda? - odezwała się Japonka, przerywając nieznośną ciszę.
- Podpisała kontrakt z tym nowym zespołem, jak oni mieli...?, Zielone Kukułki? - odpowiedział zamiast niej Jeremy.
- Zielony Feniks, Jeremy.
Spokój w głosie różowo-włosej budził niepokój. Dziewczyna patrzyła przed siebie, jakby pogrążona w myślach.
Aelita wyjeżdża? Przecież... co będzie z Lyoko? Z naszą drużyną?! XANA jest coraz silniejszy, jakieś dzieciaki utknęły gdzieś pod sektorami, a ona...
- Zresztą... to i tak bez znaczenia - powiedziała smutnym głosem. - I tak nigdzie się nie wybieram. Nie mogę... - westchnęła. Po chwili zwróciła się do Jeremiego. - Jak się dowiedziałeś?
Okularnik zaczerwienił się.
- Twoja poczta...
Aelita przygryzła wargi, ale nie odpowiedziała. W ciszy doszliśmy do fabryki.
- Transfer... Skan... Wirtualizacja...! - wyrecytował Jeremy. - Wieża na pustyni. Zachód. To będzie jakoś 500 metrów przed wami. Na razie czysto.
- Co tak smętnie? - Yumi wrócił jako - taki humor. Może Ulrich zmieni zdanie...
Jeremy odpowiedział wymownym milczeniem.
- Te, Einsteinie! Może ty też zaczniesz chodzić do Lyoko? Przecież...
- Odd, cicho bądź. Reina, mam dla ciebie misję. Odnajdź Williama, ale nie walcz z nim. Musimy pogadać, we troje. Lub we czworo, ale Aelita ma już coś do roboty.
- Okej - rzuciłam po prostu i podbiegłam do krawędzi sektora. Gdzieś w dole błyskało Morze Cyfrowe. Usiadłam, zwieszając nogi i wpatrzyłam się w taflę. Jesteś tam?
Jestem.
Niewyraźny kształt wystrzelił z Cyfrówki i zmaterializował się tuż za mną.
- William? Musimy pogadać.
Głos Jeremiego rozniósł się echem po sektorze.
- Jeremy! - William wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Jak miło znów cię słyszeć!
- Co tak smętnie? - Yumi wrócił jako - taki humor. Może Ulrich zmieni zdanie...
Jeremy odpowiedział wymownym milczeniem.
- Te, Einsteinie! Może ty też zaczniesz chodzić do Lyoko? Przecież...
- Odd, cicho bądź. Reina, mam dla ciebie misję. Odnajdź Williama, ale nie walcz z nim. Musimy pogadać, we troje. Lub we czworo, ale Aelita ma już coś do roboty.
- Okej - rzuciłam po prostu i podbiegłam do krawędzi sektora. Gdzieś w dole błyskało Morze Cyfrowe. Usiadłam, zwieszając nogi i wpatrzyłam się w taflę. Jesteś tam?
Jestem.
Niewyraźny kształt wystrzelił z Cyfrówki i zmaterializował się tuż za mną.
- William? Musimy pogadać.
Głos Jeremiego rozniósł się echem po sektorze.
- Jeremy! - William wyszczerzył zęby w uśmiechu. - Jak miło znów cię słyszeć!
Na boisku Kadic zapanował chaos. Dinozauro-podobna istota potężnym ogonem burzyła budynki i raniła ludzi wokół.
Ulrich stał przed wrakiem bramki, odrzuconej przez stwora, stopą podtrzymując piłkę. No, XANA - stwierdził w myślach - Godzilla nie jest zbyt oryginalna, jak dla potężnego programu.
Zobaczył jeszcze czerwony symbol w ogromnych oczach potwora i delikatną, szkarłatną otoczkę, którą emanowała skóra Godzilli. Ona nigdy nie miała aury - zdążył pomyśleć. Wstrząs pozbawił go przytomności.
Ulrich stał przed wrakiem bramki, odrzuconej przez stwora, stopą podtrzymując piłkę. No, XANA - stwierdził w myślach - Godzilla nie jest zbyt oryginalna, jak dla potężnego programu.
Zobaczył jeszcze czerwony symbol w ogromnych oczach potwora i delikatną, szkarłatną otoczkę, którą emanowała skóra Godzilli. Ona nigdy nie miała aury - zdążył pomyśleć. Wstrząs pozbawił go przytomności.
-------------
Hej!
Na samym wstępie - wielka prośba. Jeśli znajdziecie jakieś błędy w opowiadaniu - piszcie w komentarzach. Pisałam na tablecie, i - ojejku jejku - nie sprawdziłam pisowni.
Nie zdążę dodać wpisu na drugiego bloga, ale zrobię to już niedługo.
A więc do zobaczenia!
Hej!
Na samym wstępie - wielka prośba. Jeśli znajdziecie jakieś błędy w opowiadaniu - piszcie w komentarzach. Pisałam na tablecie, i - ojejku jejku - nie sprawdziłam pisowni.
Nie zdążę dodać wpisu na drugiego bloga, ale zrobię to już niedługo.
A więc do zobaczenia!
Jaki świetny rozdział po prostu przebijasz każdym rozdziałem samą siebie! Ciekawe o czym Jeremy będzie rozmawiał z Williamem... Czekam na nexta z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Agnieszka Katarzyna