- No, Jeremy? - William podrzucił tasak i wcelował we mnie jego ostrze. - O czym chciałeś...pogadać? Reyna?*
Podniosłam wzrok. Wpatrywał się we mnie tymi swoimi oczami, jakby czekał na jakąś nowinę.
Co, może mam ci powiedzieć, że przechodzimy do X.A.N.Y?! - chciałam wykrzyknąć. Tak szczerze mówiąc, byłam nieźle wkurzona na Einsteina. Nie dość, że chce, jakby nic, porozmawiać z naszym wrogiem, to jeszcze potajemnie był w Lyoko, i nawet Aelicie nie pisnął ani słowa. Co za...
- Jeremy? Wiesz, nie mamy całego dnia - mruknął, wyraźnie zadowolony. Z czego?! - Może przejdziesz do konkretów? Mam coś ważniejszego na głowie - parsknął, ważąc broń w dłoni.
Daję głowę, że widziałam, jak miecz Williama emanuje czarną poświatą. Coś tu nie gra...
Jeremy odchrząknął.
- No dobrze - zaczął. - A więc... William... - odetchnął. - Nie jesteś już kontrolowany przez X.A.N.Ę., czyż nie?
Wiliam skinął głową. Boże, jaki niedorozwój.
- Zgadza się - odpowiedziałam za niego.
- A więc - ciągnął Jeremy. - Możesz nam powiedzieć co nieco o swoim panu.
- Niby dlaczego miałbym się z wami dzielić czymkolwiek na temat X.A.N.Y?! - zirytował się.
- Bo - mówił okularnik. - Masz u nas dług. I to porządny dług.
Kątem oka zobaczyłam, jak Aelita przerywa walkę i podbiega do mnie.
- Co jest? - szepnęła, marszcząc brwi.
- Słuchaj - mruknęłam, unosząc wzrok. Głos Jeremiego dochodził gdzieś z góry, ale nie sposób było znaleźć jego źródła.
Aelita przystanęła i skrzyżowała ramiona. Niemal czułam bijący od niej chłód. Nie dziwię jej się - sama byłabym obrażona na najlepszego przyjaciela, który niespodziewanie rozpoczyna pogawędkę z naszym wrogiem.
William mruknął coś pod nosem i mocniej zacisnął dłoń na rękojeści. Chwyciłam Aelitę za rękę i cofnęłam się o krok. Niewiele metrów dzieliło nas od Morza Cyfrowego, a przecież nikt - ani Odd, ani Yumi, nie mogliby nam pomóc. Już tutaj słyszałam odgłosy walki i dzikie okrzyki przyjaciół.
- Otóż, jak dobrze wiesz, to my doprowadziliśmy cię do Superkomputera i wprowadziliśmy w temat Lyoko. To dzięki nam poznałeś swojego pana i, nie ukrywajmy, to dzięki nam tu jesteś - ha, w myślach zobaczyłam, jak okularnik kładzie nogę na nogę i krzyżuje ramiona z uśmieszkiem satysfakcji. - Więc mamy prawo zapytać cię o jedną, nic nieznaczącą rzecz... drobnostkę.
- Wal - warknął Anglik. Chyba mu się to nie podoba.
- A więc - człowieku, jak można to tyle odwlekać?! - Wiliam... musisz wydać nam Klucz do Podziemi.
Zmarszczyłam brwi.
- Jeremy... - szepnęła Aelita, niespokojnie patrząc to na mnie, to na Williama.
Nie zgodzi się.
- Jeremy, jak możesz nawet myśleć, że ci go wydam? Klucz znajduje się w posiadaniu XANY, nie Hoppera, i nie waszym. Z żywych tylko ja mam dostęp do Podziemi - roześmiał się.
- To nie potrwa długo - odpowiedział okularnik z dziwnym spokojem. William uniósł jedną brew i spojrzał na nas.
- O co w tym wszystkim... nieważne. Chcę mieć to już za sobą.
William zamachnął się tasakiem na Odda i wprawnym ruchem... przeciął go na pół. Włoch rozsypał się na miliardy wirtualnym kwadracików, które zniknęły z sykiem. Pospiesznie wycofałam się i zniknęłam, ciągnąc Aelitę za sobą.
- Ej! Co ty...
- Dunbar zaraz załatwi zapewne Yumi, więc musimy się spieszyć - wyjaśniłam. Aelita skinęła głową i aktywowała skrzydła. Mam nadzieję, że William jeszcze nie zauważył...
Ulrich ocknął się w małej, obskurnej piwniczce. Ściany pomieszczenia były jasnoszare, odrapane. Masywne drzwi wyglądały tak, jakby ktoś chciał je kiedyś staranować. Mimo to, nadal spełniały swoją rolę. Ulrich znalazł się w potrzasku.
Chłopak wstał i natychmiast upadł, czując nasilający się ból pleców. Bał się nawet myśleć, w jakich okolicznościach został tu przeniesiony. Powoli dźwignął się z klęczek i bez pośpiechu, ostrożnie dowlókł się do drzwi. Wyprostował się, ignorując ból, i oparł się o framugę. Odetchnął głęboko i wyciągnął z kieszeni komórkę. Była zmiażdżona.
- No to super - mruknął Niemiec, chowając ją z powrotem. - Jest tam kto?! - dodał głośniej, stukając w drzwi. Po chwili zmarszczył brwi i kopnął framugę czubkiem buta, oddychając miarowo i próbując się skupić. Odchrząknął.
- Halo?
Ponownie odpowiedziała mu cisza. Ulrich złapał za klamkę i, tknięty nagłym przeczuciem, pociągnął.
Drzwi stanęły otworem.
~~~~
Reaktywacja!
Wróciłam po kilku tygodniach niebytu. Niezbyt wiele się zmieniło, przyznam, ale przynajmniej jestem gotowa kontynuować bazgranie na tej stronce. Chociaż LyokoFanką już nie jestem...
Pozdrawiam!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz