Brakuje tylko jednego członka załogi - Odd'a.
- Zaspał - skomentował Ulrich kilka minut temu.
- Na śniadanie? - zapytała Yumi z niedowierzaniem i po swojemu zmarszczyła brwi. Niemiec tylko wzruszył ramionami i spojrzał na mnie znacząco.
- Dotychczas nigdy mu się to nie zdarzało.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos Włocha. Odd z hukiem położył tacę na blacie i potoczył spojrzeniem po całym stoliku. Przyglądaliśmy się mu w milczeniu, z obawą i ciekawością zarazem. Jego wzrok na dłużej zatrzymał się na mnie. Chłopak miał potworne cienie pod oczami, jakby w ogóle nie spał tej nocy.
- Ona siada z nami? - zapytał, a w jego głosie słychać było wrogość i zmęczenie.
- Tak. Jakiś problem? - Yumi zerknęła na niego ze zdziwieniem.
- To nowicjuszka, nie powinna siedzieć...
- Odd! - zganiła go Aelita. Włoch prychnął i przewrócił oczami, siadając na drugim końcu stołu, obok Ulricha. Dziewczyny wymieniły zdziwione spojrzenia.
- On nigdy się tak nie zachowywał... - mruknęła Japonka z niepokojem.
- Jest chory, czy jak? - różowo-włosa zmarszczyła brwi i przyjrzała się chłopakowi. Oprócz cieni pod oczami zobaczyliśmy inne oznaki zmęczenia - jego wzrok był zamglony, jakby nieobecny. W dodatku wziął tylko jedną porcję, co kontrastowało z jego opinią żarłoka. Jadł powoli, jakby od niechcenia.
- Zakochał się, czy co? - zażartował Ulrich. Przyjaciel spojrzał na niego z wyrzutem.
- Nic mi nie jest, jasne?! - warknął. - Jak chcecie, to zastanawiajcie się dalej - proszę bardzo! Ja się żegnam. Nara!
- Odd! - krzyknęli przyjaciele zgodnym chórem. Chłopak odwrócił się i obdarzył ich długim, pustym spojrzeniem.
- Albo ona - tu wreszcie zerknął na mnie. - Albo ja.
Po czym wyszedł ze stołówki, zostawiając prawie pełną tacę na stole.
- To się porobiło...- skomentował Ulrich. Spuściłam głowę.
- Nie martw się - Aelita posłała mi pocieszający uśmiech. - On nie potrafi długo się gniewać.
Jeremy pokręcił głową i westchnął.
- Obrażony, czy nie, dzisiaj mamy misję. Skończyłem ostatnie testy nad naszym pojazdem do żeglugi po Morzu Cyfrowym. Musicie strzec go, gdy będę ulepszał tarcze ochronne. Po lekcjach prędko do fabryki!
Jakby na złość słowom Aelity, Odd przez cały ranek nie zamienił ze mną ani jednego słowa. Podczas przerw siedział samotnie na ławce, ignorując nawet resztę paczki. Chyba jedynym zdaniem, które wypowiedział w trakcie lekcji, było uparte "Ona, albo ja". Nie tylko mnie nie było to na rękę. Co ja mu takiego zrobiłam?!
Obserwowaliśmy Jeremiego, który spokojnym krokiem podszedł do Włocha. Dokładnie słyszałam, jak mówił:
- Odd, nie wiem, co dzieje się między tobą, a Reiną i w ogóle mnie to nie interesuje, ale... mógłbyś na chwilę zakopać topór wojenny? Mamy misję, jakbyś nie wiedział...
Włoch po prostu wstał i powolnym krokiem dołączył do nas.
- No to do fabryki! - Aelita uśmiechnęła się delikatnie i zgodnie weszliśmy do kanałów.
Wydawało mi się, że Odd nie jest sobą. Sądząc po tym, co zobaczyłam przed chwilą na jego czole...chyba mam halucynacje. To pewnie z nadmiaru wrażeń...
- Przed jazdą próbną muszę wzmocnić jej...jego tarcze ochronne, więc musicie chronić go przez czas ich ładowania. X.A.N.A. z pewnością nie porzuci okazji zniszczenia jej...go...
- Jeremy, może nadamy mu lub jej jakieś imię? - podsunął Ulrich. Siedzieliśmy w pomieszczeniu z superkomputerem, na podłodze. Jedynie Einstein umościł się w fotelu.
- Niezły pomysł! - okularnik uśmiechnął się. - Jakieś propozycje?
- Może...- Odd odchrząknął. - Sissi?
Spojrzeliśmy na niego z prawdziwym zdziwieniem.
- Odd - zaczęła Aelita. - Czy ty się...dobrze czujesz?
Odpowiedział jej zmęczony wzrok chłopaka, który nadal jawnie mnie ignorował.
- A może, no nie wiem...na razie niech będzie na przykład... Wędrowiec?- starałam się uratować sytuację.
- Jestem za - westchnął Jeremy. Pozostali zawtórowali mu. - A ty, Odd?
Włoch wzruszył ramionami i wbił wzrok w ziemię. Zeszliśmy do skanerów.
- Wirtualizacja!
Widząc Odd'a w Lyoko nie mogłam zdusić chichotu. Fioletowy kot z blond włosami postawionymi na żel! Ja nie mogę...
Yumi spojrzała na mnie ze zrozumieniem, ale uciszyła mnie:
- Nie śmiej się, Rei...Jest już wystarczająco obrażony...
Ale Odd wydawał się mnie nie zauważać. Naprawdę mogłabym uwierzyć, że nie istnieję, no, gdybym... co ja gadam?! Nastrój widać mi się udziela...
Tym razem zmaterializowaliśmy się w jakiejś przestronnej, granatowej kopule. Po chwili w ścianie pojawiło się przejście. Zgodnie pobiegliśmy w jego kierunku.
Dostaliśmy się do kolejnego pomieszczenia, utrzymanego w chłodnych, niebieskich odcieniach. Wokół rozsiane były prostopadłościenne bryły różnej wielkości, rozmieszczone zarówno na podłożu, ścianach, jak i pod sufitem. Tuż przed nami wznosiła się ogromna, czarna bariera, przypominająca ścianę.
- Uruchamiam windę! - krzyknął Jeremy. Usłyszeliśmy szum, a kilka sekund później przed nami pojawiła się mała platforma. Weszliśmy na nią i zjechaliśmy do doków.
Wędrowiec robił naprawdę wspaniałe wrażenie. Pojazd składał się z kopuły kapitana i rozmieszczonych niżej czterech kapsuł. Był ogromny, jasnoniebieski.
- Wspaniały - wymamrotałam.
- Jeremy, ile jeszcze ci zostało? - odezwał się Wiecznie Milczący Odd. Zdziwieni jego głosem spojrzeliśmy na niego. Przez chwilę wydawało mi się, że w jego oczach zalśniły znane mi symbole...
- X.A.N.A. - wymamrotałam, patrząc chłopakowi prosto w oczy. Odd uśmiechnął się przebiegle, a dosłownie po chwili ponownie udał zmęczonego. Trzeba powiadomić resztę, nim...
William pojawił się jakby znikąd i z tym swoim okropnym grymasem zeskoczył z Wędrowca. Ostrożnie wycofałam się i "włączyłam" niewidzialność. Podeszłam do stojącej najbliżej Aelity i wyszeptałam:
- Odd to X.A.N.A. Widziałam.
Dziewczyna po prostu skinęła głową.
- Ja też. Idź po Williama.
- Jasne.
Ostrożnie podbiegłam do czarnowłosego, przezornie stając kilka dobrych metrów od niego. William rozejrzał się niespokojnie, jakby kogoś (czytaj: mnie) szukał. Napiął mięśnie i zamachnął się swoim mieczem. Dobrze, że stałam nieco dalej, nawet mnie nie drasnął. Obrócił się wokół własnej osi - widząc, że nikogo obok niego nie ma, warknął i podbiegł do reszty. A ja za nim.
Yumi wyciągnęła swoje wachlarze, Ulrich przyglądał mu się w milczeniu z szablami w dłoniach, a Aelita wytworzyła dwa Pola Energii i cofnęła się o krok. Jedynie Odd nie reagował. Stał, jak ten słup soli, i mierzył Williama zadowolonym wzrokiem.
- Odd, może ty zabawisz naszego kolegę? - zapytała Yumi, patrząc na chłopaka kątem oka. Chciałam na chwilę stać się widoczna, zdemaskować broń X.A.N.Y...ale wirus tylko na to czekał. Mogę tylko mieć nadzieję, że zarówno Japonka, jak i Niemiec wiedzą już o przykrywce wroga.
- Jasne...- mruknął Odd, wyrwany z letargu. - Pewnie. Zaraz go załatwię.
Wyciągnął rękę przed siebie, położył drugą, przypominającą fioletową łapę, dłoń, na wyrzutni strzałek, wycelował...i posłał kilka pocisków w stronę Williama. Jednak nawet nie drasnął chłopaka. To ja byłam celem.
Nie zdążyłam wykonać uniku, jedna z laserowych strzał trafiła mnie w ramię, druga w kolano. Upadłam, moja osłona zniknęła. Stałam się widzialna zarówno dla sojuszników, jak i dla wrogów...
~~~~~~~~~~~~~
Ta daam...
Tsa, oto część pierwsza części piątej (a jak się powiedzie to jeszcze serii pierwszej). Zdjęcia zaciągnięte...skądś tam, z Kodu Lyoko.
PS. Kolejny post już praktycznie jest (pisałam z wyprzedzeniem...pierwszy raz xD), ale jeszcze go nie dodam.
Pozdrawiam!
Super rozdział! Czekam na next! :)
OdpowiedzUsuńJa przeczuwałam,że Odd może być pod kontrolą Xany :) Reina ma naprawdę ciekawą moc! Bardzo mi się podoba ! Cały czas jak czytam ! :) czekam na next!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Avery :)