- Yumi, Aelita! Odd atakuje Wędrowca. Straciłem kontakt z Reiną. Zostawcie te pełzacze! - krzyknął rozgorączkowany Jeremy. Ulrich położył mu dłoń na ramieniu.
- Spoko, Belpois (Belpła, jakby ktoś się nie orientował xD). Dziewczyny sobie poradzą - powiedział brunet z przekonaniem i spojrzał na ekran superkomputera. Na mapie przeważały czerwone punkciki. Znacznik Odd'a zmienił kolor na bordowy dosłownie kilka minut temu. Strzałki Yumi i Aelity jako jedyne były zielone, za to w kącie pomieszczenia widniała jedna, żółta.
- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam pojęcia, jak X.A.N.I.E. udało się opętać Odd'a. Żadna Wieża nie jest aktywowana, a przecież już w szkole Odd zachowywał się dość dziwnie...
- Myślisz, że ma to związek z Reiną? - odgadł Ulrich. Okularnik westchnął i wpisał kolejny kod do konsoli. Odpowiedzią było jedynie okno z obracającym się, szkarłatnym wykrzyknikiem.
- Ja nie mogę! - głowa Jeremiego bezwładnie opadła na klawiaturę.
"Stracił kontakt? Jak to: stracił kontakt?!" - myślałam, siedząc skulona pod ścianą. Dziewczyny zdawały się mnie nie zauważać. Zniszczyły ponad połowę pełzaczy, ale potworów przybywało. Za to Odd posyłał setki maleńkich strzałek w stronę pojazdu.
Chyba jako jedyna nie miałam ochoty walczyć. W głowie wciąż huczało mi od słów Dunbara. Chyba obawiam się, że chłopak ma rację. Może jestem taka jak on... może powinnam być po stronie X.A.N.Y.
Może powinnaś, ale nie jesteś - przypomniał mi dziwny głos. Odruchowo rozejrzałam się wokół. Wszyscy zajęci byli walką. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że te słowa mają źródło gdzieś w mojej głowie. Mam paranoję, przesłyszałam się, czy naprawdę umiem porozumiewać się telepatycznie?
Nie zastanawiaj się, tylko walcz! Potem będziesz płakać.
- No, dobra, kimkolwiek, czymkolwiek jesteś - powiedziałam na głos i wstałam. Przeciągnęłam się, nieco otępiała po długiej chwili trwania w zawieszeniu, i jednym skokiem znalazłam się za Odd'em. Uderzyłam go pięścią w plecy, posyłając prosto w stronę dziewczyn.
- Aelita! Yumi! Góra! - wrzasnęłam na całe gardło, wskazując im chłopaka.
Zaskoczone spojrzały we wskazanym kierunku. Widząc Włocha, Yumi przyłożyła palce do skroni, tworząc wokół siebie fioletową otoczkę. Blondyn zatrzymał się w powietrzu i zawisnął kilka metrów nad ziemią.
- Jeremy! Unieruchomiłyśmy Odd'a. Mamy go zdewirtualizować? - zawołała Japonka, trwając w stanie totalnego skupienia. Nie wytrzyma długo.
- Em... - mruknął Jeremy. - Musicie go, niestety, chwilę przytrzymać. Właśnie znalazłem taki program... Aha, do zakończenia wzmacniania tarcz Wędrowca pozostała minuta...
- Super - burknęłam i posłałam coś w stylu książkowego knock-bonga (źródło "Oksa Pollock") w stronę pierwszej linii nadchodzącej armii pełzaczy. Frontowy rząd został odrzucony do tyłu, przy okazji zgniatając dwa kolejne. Aelita wybiegła przed hordę potworów i obrzuciła je kilkunastoma Polami Energii. Wkrótce jednak opadła na ziemię, odrzucona przez laserowe pociski stworów.
- Aelita! Zostało ci tylko czterdzieści punktów!
- Spoko, Jeremy! - wydyszała i podniosła się, przygotowując kolejne pociski.
Kątem oka zauważyłam, że Yumi powoli opada z sił. Jej poświata bladła, dziewczyna chwiała się na nogach. Widać nie była przyzwyczajona do tak długiego wysiłku. Porzuciłam walkę i popędziłam do niej. W chwili, gdy Odd wylądował na ugiętych nogach, złapałam go za ramię.
- Reina, jeszcze nie! Nie skończyłem! - wrzasnął Jeremy.
- Daj mi się skupić...-odparłam cicho i zamknęłam oczy. Chłopak słabł, sycąc mnie swoją energią. W połączeniu z moją i z tą, którą odebrałam Williamowi, tworzyła bardzo silną mieszankę. Gdy blondynowi zostało około dziesięciu procent mocy i tyle samo punktów życia, zmieniłam taktykę i wysłałam mu polecenie.
- Za chwilę zniszczysz wszystkie pełzacze, a potem będziesz stał spokojnie, aż któraś z nas cię nie zdewirtualizuje, dobra? - powiedziałam i cofnęłam dłoń. Chłopak jakby wybudził się z letargu i natychmiast podbiegł do armii potworów. Zaczął strzelać.
- Wow, jak to zrobiłaś? - zapytała Yumi, która przez te czas już doszła do siebie.
Wzruszyłam ramionami.
- Jeśli odbiorę wystarczająco dużo energii, mogę manipulować opadłym z sił ciałem. To wszystko.
Japonka kiwnęła głową z podziwem. Po chwili dołączyła do nas Aelita.
- Wzmocnienie tarcz za trzy...dwie...jedną... już! - odezwał się okularnik.
Po naszym Wędrowcu przeszły maleńkie, błękitne błyskawice, emanując delikatną poświatą i stanowiąc źródło światła wypełniającego doki. Jedynym dźwiękiem, który słyszałam, był cichy syk pojazdu. Starałyśmy się oddychać jak najciszej (ha, żart, w wirtualnym świecie się nie oddycha, bo nie ma tlenu*). Gdy świetlne przedstawienie dobiegło końca, obejrzałam się na Odd'a. Chłopak stał, patrząc na nas pozbawionym uczuć, pustym wzrokiem.
- Dobra, możecie zdewirtualizować Odd'a. Skończyłem.
- Czyń honory, Rei - uśmiechnęła się Yumi i zachęciła mnie gestem.
Podeszłam do chłopaka i ponownie położyłam mu dłoń na ramieniu, tym razem zabierając całą jego energię w mniej więcej dwie sekundy. Opuściłam dłoń, czując, jak chłopak rozpada się na maleńkie kawałeczki. Zdążyłam wyszeptać:
- Jesteś wolny.
...i Odd zniknął.
Następnego dnia Wojownicy Lyoko pokazali mi Pustelnię. Salon - chociaż zdewastowany - zachował ślady dawnej świetności. Farba odpadała płatami z kremowych** ścian, w oknach straszyły dziury. Większość mebli była poprzewracana, nie licząc kilku regałów w głębi pomieszczenia, oraz kanap i foteli, ustawionych w półkolu przez przyjaciół. Jeremy i Aelita zajęli dwa czerwone "trony" pod oknem, Ulrich i Yumi siedzieli blisko siebie na miejscami dziurawej, niebieskiej kanapie. Założę się, że nawet nie zwrócili na to uwagi. Ja siedziałam na poduszce, naprzeciwko Odd'a. Córka Hoppera nagle wstała i podeszła do regału z książkami. Jeremy odetchnął.
- Musimy wybrać ostateczną nazwę dla Wędrowca. Jakieś propozycje?
- Każda dobra, byle nie Sissi - zastrzegł Ulrich patrząc wprost na Odd'a. Zdusiłam chichot.
- No co? - zmarszczył brwi i wzruszył ramionami. - O co wam chodzi?
- Odd, ty na serio nic nie pamiętasz? - spytała Yumi z niedowierzaniem.
- A...co mam pamiętać?... - powiedział ostrożnie.
- Wyznałeś nam, jak bardzo przepadasz za Sissi i postanowiłeś tak właśnie nazwać nasz statek - nie wytrzymałam. Odd wytrzeszczył oczy.
- Na...naprawdę?!
- Mhm! - Aelita uśmiechnęła się i usiadła na swoim fotelu. Pod pachą taszczyła grubą książkę z hełmem wikingów na okładce.
- Aelita, co to za cegła? - zapytał Ulrich.
- To książka o legendach wikingów - odparła. - Tata czytał mi ją, gdy... sami wiecie, kiedy.
- A co to się ma do naszego pojazdu?
- W jednej z opowieści występował taki... jakby niezniszczalny statek. W czasie żeglugi napotykał się tylko i wyłącznie na pomyślne wiatry...
- O, nieźle! - uśmiechnął się Jeremy. - A jak się nazywał?
- Skidbladnir.
- Skibda...co? - powiedział Odd z głupią miną.
- Skidbladnir, Odd - odparł Jeremy.
- Skid, skróćmy do Skid - powiedział szybko i oznajmił. - Hej, nie chcę was poganiać, ale już pora obiadowa, i...
Po czym wstał i poszedł do wyjścia.
- Idziecie, czy nie?! - krzyknął przy drzwiach.
Pokręciłam głową z uśmiechem. Podążyliśmy za nim.
~~~~~~
*Nie wiem, co mnie napadło xD
** Nie mam pojęcia, jaki kolor miały naprawdę (nie zwróciłam na to uwagi), więc tutaj są kremowe :D
Witajcie w ostatniej części nędznej podróbki odcinka "Skidbladnir" (wiem, bardzo mało podobieństw). Dodam, że mam już napisane trzy następne notki, których jeszcze nie dodam xD Mojego drugiego bloga chyba nikt już nie czyta... No, trudno. Pisać i tak będę. No to pozdrawiam i miłego dnia :D
Lav ^^
Reina jest taką ciekawą postacią! Świetnie poradziła sobie z Oddem. Bardzo fajny rozdział! Czekam na kolejny rozdział! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Avery
Dziękuję i pozdrawiam również :D
UsuńPo pierwsze: super rozdział
OdpowiedzUsuńPo drugie: Uwielbiam Oksa Pollock (może to nie na temat , ale wolę aby była z Tugdualem)
Po trzecie: Oczywiście, że czytam i przeglądam twojego bloga pierwszego tak samo często jak tego.
Po czwarte: Nie zawsze mam czas aby pozostawić pod wszystkimi blogami komentarz, ale nie chcę żeby wtedy (jeśli nie dam) ktoś się obraził)
KiKo
Ps. Mam nadzieję, że nie jesteś zła za to, że nie zawsze zostawiam komentarz
Co do Oksy - mam cztery części, i kiedyś także wolałam, aby była z Tugdualem, ale po "powtórce" zaczęłam "stawiać" na Gusa xD. Co do komentarzy - naprawdę przepraszam, jeśli zabrzmiało to trochę egoistycznie czy coś - po prostu powoli zapał opada, chociaż staram się na to nie zważać i pisać. Pozdrawiam ;D
UsuńTeż mam 4 części zobaczymy jak to się potoczy w 5 tomie. Może też zmienię zdanie. Kto wie? A co do blogów KIEDY NASTĘPNE ROZDZIAŁY?! / KiKo, która nie umie się doczekać =)
UsuńJa czytam oba, ale wole tamten ;)
OdpowiedzUsuń;)
Usuń