niedziela, 27 lipca 2014

#5 Ostatnie próby cz.2 "Rozważ moją propozycję..."

William tylko na to czekał. Uniósł ogromny miecz, i...
Wachlarz Yumi uderzył go w ramię, sekundę później tasak był już w moim posiadaniu. Nim zareagował, zamachnęłam się z całej siły i dosłownie posłałam go na przeciwległą ścianę. Mocniej ścisnęłam rękojeść, wiedząc, jaką siłą dysponuje przeciwnik i w jaki sposób może odebrać swoją własność.  Nieoczekiwanie broń zmieniła kolor na liliowy, upodobniając się barwą do mojego ubioru. Stała się lżejsza i łatwiejsza w obsłudze.
- Świetnie! - powiedziałam na głos. William wstał i spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Wyciągnął rękę, chcąc odzyskać swój miecz, ale gdy jego czarny dym zetknął się z fioletowym ostrzem, chłopak jęknął żałośnie, jakby kontakt z moją mocą pozbawiał go energii. Ciekawe...
Kolejna Laserowa Strzała brutalnie wyrwała mnie z zamyślenia, omal nie wypuściłam z rąk cennego ostrza. Prędko odzyskałam kontakt z rzeczywistością i oceniłam sytuację - Yumi i Aelita walczyły z dziwnymi, pełzającymi stworzeniami, a Ulrich atakował Della Robbię. Odd celował we mnie. William zaś powoli wstawał. Podbiegłam do czarnowłosego.
Uderzyłam go płazem miecza w głowę, wywołując kolejny jęk. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z tego, co muszę zrobić.
Zabić go.
Mimowolnie wzdrygnęłam się na samą myśl o tym. Ciarki przeszły mi po plecach i przez parę ciągnących się niemiłosiernie sekund stałam jak sparaliżowana, trzymając miecz oburącz. "To tylko wirtualny świat" - zganiłam się w myślach. "Nic mu nie będzie."
Po czym przeszłam do ataku.

Odd uśmiechnął się pod nosem na widok Reiny zadającej ostateczny cios. W ułamku sekundy dziewczyna bezwładnie opuściła ręce i wypuściła broń z drżących dłoni, powstrzymując się od wykonania ataku. Blondyn spodziewał się tego. X.A.N.A. znał Reinę na wylot, chociaż ona od samego początku się go wyrzekła, dla jakiś dzieciaków! Wirus wiedział, że to tylko kwestia czasu, nim Duch wybierze jego stronę. Podobno istnieje coś takiego, jak Przeznaczenie...
Nieoczekiwanie za Della Robbią stanął Ulrich w stroju samuraja i płynnym ruchem wbił obie szable w jego plecy, aż po samą rękojeść. Jednak Odd nie zdewirtualizował się... Z paskudnym uśmieszkiem odwrócił się i posłał w kierunku przyjaciela jedną ze swoich strzałek. Zdezorientowany Niemiec nie mógł się obronić.

- Dziewczyny! - z oddali dobiegł ich głos Jeremiego. - Odd wyeliminował Ulricha! Co się dzieje?!
- Jak to: co? - prychnęła Japonka załatwiając kolejnego Pełzacza, których pełno było w dokach. - Nasz przyjaciel jest pod kontrolą X.A.N.A'y!
- OK, piszę program - odezwał się okularnik po chwili zamyślenia.
- A co z Wędrowcem? Ile jeszcze zostało?
- Kilka minut, wytrzymajcie!

Odd w kilka sekund dopadł Reiny i odepchnął ją od Williama, przy okazji podnosząc miecz i podając go sojusznikowi. Broń odzyskała swój dawny kolor, wracając do prawowitego właściciela. Czarnowłosy podniósł się i stanął obok Włocha. Pół-Hiszpanka stanęła przed dwoma przeciwnikami, bez szans na obronę.
- Ty zabierz się za statek, ja zajmę się nią - mruknął William i szturchnął towarzysza. Odd zwinnie wskoczył na podpory Wędrowca i posłał w jego stronę kilkanaście Laserowych Strzał.
- Nie kończą się, czy jak? - powiedział okularnik pochylony przed ekranem komputera, zdziwiony ilością strzałek Odd'a. Zwykle ładował ich po dziesięć, ale może X.A.N.A. wzmacniał jego zapasy? Palce Einsteina poruszały się w niezwykle szybkim tempie, tworząc ciągi cyfr i kodów. Do końca wzmacniania tarcz ochronnych pozostało niecałe pięć minut.

William podszedł do sparaliżowanej strachem dziewczyny i uśmiechnął się przebiegle.
- To jak, Reina? Przyjmujesz okazję?
- Nigdy w życiu - odparła przez zaciśnięte zęby i zmusiła się do spojrzenia chłopakowi w oczy.
- X.A.N.A. nie będzie długo czekał...
- Nie musi. Nie zgadzam się.
Czarnowłosy uniósł brew.
- Nie wiesz, co tracisz, Reina. Jesteś silniejsza, niż myślisz... Razem moglibyśmy podbić świat! Przestaliby uważać cię za zjawę. Drzemie w tobie wielki  potencjał...
Reina zacisnęła pięści.
- Nie pójdę na to, X.A.N.A.
Chłopak zaśmiał się ponuro.
- Dalej sądzisz, że jestem opętany przez naszego pana? - parsknął.
- X.A.N.A. nie jest moim panem...
- Jeszcze nie - zaznaczył i podrzucił miecz w dłoni. William spojrzał dziewczynie w oczy. - Ja wybrałem już swoją stronę. Wiesz, ile otwiera to przed tobą możliwości? Poniekąd jesteśmy tacy sami...
- Nigdy...nie pójdę w twoje ślady...- wycedziła. - Nie mogę zawieść moich przyjaciół. Nie zdradzę ich, jak ty!
William miał jednak asa w rękawie.
- Widzisz twoich "przyjaciół"? - powiedział, dosłownie wypluwając ostatnie słowo. - NIC dla nich nie znaczysz. Trzymają cię, żebyś nie puściła pary, bo trzymają to wszystko w tajemnicy. Chcą być bohaterami, chociaż kiepsko im to wychodzi, skoro ciągnie to się już kilka lat...
- Mylisz się - wyszeptała.
- Jak długo ich znasz? - zaatakował. Widać, że bawiła go ta rozmowa. - Lub inaczej: od jak dawna domyślasz się o ich powiązaniach z Lyoko? Nic nie wiedziałaś - powiedział z satysfakcją, widząc jej minę. - Więc skąd możesz mieć pewność, że oni...
- DOŚĆ! - wrzasnęła i rzuciła się na niego. Popchnęła go na ścianę i chwyciła za ramiona, uaktywniając swoją moc. Odbierając mu energię, czuła się bardzo dziwnie. Jakby cierpienia drugiego człowieka sprawiały jej przyjemność. Karmiła się jego bólem. Odskoczyła od chłopaka, zdając sobie sprawę z tego odkrycia i spojrzała na niego z niedowierzaniem.
- Rozważ moją propozycję... - powiedział, a potem zniknął w czarnej mgle...
Reina oparła się o wirtualną ścianę pomieszczenia i bezsilnie osunęła się na ziemię. Miała mętlik w głowie, czuła, że jej sumienie nie jest czyste. Powinna powiedzieć reszcie, kim jest. Ale przecież wtedy na pewno wykluczą ją z grupy...

~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pff... widać piąty rozdział będzie się składał z wielu części, bo jak widać w dwóch się nie wyrobiłam...
Pozdrawiaam

piątek, 25 lipca 2014

#5 Ostatnie próby cz.1 "On nigdy się tak nie zachowywał..."

Właśnie usiadłam przy stoliku moich nowych znajomych, i... czuję się bardzo dziwnie. Jeszcze niedawno wodziłam oczami w poszukiwaniu wolnego miejsca, a teraz... jestem tu, jakby nigdy nic, i powoli wsuwam śniadanie, przy nowych znajomych.
Brakuje tylko jednego członka załogi - Odd'a.
- Zaspał - skomentował Ulrich kilka minut temu.
- Na śniadanie? - zapytała Yumi z niedowierzaniem i po swojemu zmarszczyła brwi. Niemiec tylko wzruszył ramionami i spojrzał na mnie znacząco.
- Dotychczas nigdy mu się to nie zdarzało.

Z zamyślenia wyrwał mnie głos Włocha. Odd z hukiem położył tacę na blacie i potoczył spojrzeniem po całym stoliku. Przyglądaliśmy się mu w milczeniu, z obawą i ciekawością zarazem. Jego wzrok na dłużej zatrzymał się na mnie. Chłopak miał potworne cienie pod oczami, jakby w ogóle nie spał tej nocy.
- Ona siada z nami? - zapytał, a w jego głosie słychać było wrogość i zmęczenie.
- Tak. Jakiś problem? - Yumi zerknęła na niego ze zdziwieniem.
- To nowicjuszka, nie powinna siedzieć...
- Odd! - zganiła go Aelita. Włoch prychnął i przewrócił oczami, siadając na drugim końcu stołu, obok Ulricha. Dziewczyny wymieniły zdziwione spojrzenia.
- On nigdy się tak nie zachowywał... - mruknęła Japonka z niepokojem.
- Jest chory, czy jak? - różowo-włosa zmarszczyła brwi i przyjrzała się chłopakowi. Oprócz cieni pod oczami zobaczyliśmy inne oznaki zmęczenia - jego wzrok był zamglony, jakby nieobecny. W dodatku wziął tylko jedną porcję, co kontrastowało z jego opinią żarłoka. Jadł powoli, jakby od niechcenia.
- Zakochał się, czy co? - zażartował Ulrich. Przyjaciel spojrzał na niego z wyrzutem.
- Nic mi nie jest, jasne?! - warknął. - Jak chcecie, to zastanawiajcie się dalej - proszę bardzo! Ja się żegnam. Nara!
- Odd! - krzyknęli przyjaciele zgodnym chórem. Chłopak odwrócił się i obdarzył ich długim, pustym spojrzeniem.
- Albo ona - tu wreszcie zerknął na mnie. - Albo ja.
Po czym wyszedł ze stołówki, zostawiając prawie pełną tacę na stole.
- To się porobiło...- skomentował Ulrich. Spuściłam głowę.
- Nie martw się - Aelita posłała mi pocieszający uśmiech. - On nie potrafi długo się gniewać.
Jeremy pokręcił głową i westchnął.
- Obrażony, czy nie, dzisiaj mamy misję. Skończyłem ostatnie testy nad naszym pojazdem do żeglugi po Morzu Cyfrowym. Musicie strzec go, gdy będę ulepszał tarcze ochronne. Po lekcjach prędko do fabryki!

Jakby na złość słowom Aelity, Odd przez cały ranek nie zamienił ze mną ani jednego słowa. Podczas przerw siedział samotnie na ławce, ignorując nawet resztę paczki. Chyba jedynym zdaniem, które wypowiedział w trakcie lekcji, było uparte "Ona, albo ja". Nie tylko mnie nie było to na rękę.  Co ja mu takiego zrobiłam?!
Obserwowaliśmy Jeremiego, który spokojnym krokiem podszedł do Włocha. Dokładnie słyszałam, jak mówił:
- Odd, nie wiem, co dzieje się między tobą, a Reiną i w ogóle mnie to nie interesuje, ale... mógłbyś na chwilę zakopać topór wojenny? Mamy misję, jakbyś nie wiedział...
Włoch po prostu wstał i powolnym krokiem dołączył do nas.
- No to do fabryki! - Aelita uśmiechnęła się delikatnie i zgodnie weszliśmy do kanałów.
Wydawało mi się, że Odd nie jest sobą. Sądząc po tym, co zobaczyłam przed chwilą na jego czole...chyba mam halucynacje. To pewnie z nadmiaru wrażeń...


- Przed jazdą próbną muszę wzmocnić jej...jego tarcze ochronne, więc musicie chronić go przez czas ich ładowania. X.A.N.A. z pewnością nie porzuci okazji zniszczenia jej...go...
- Jeremy, może nadamy mu lub jej jakieś imię? - podsunął Ulrich. Siedzieliśmy w pomieszczeniu z superkomputerem, na podłodze. Jedynie Einstein umościł się w fotelu.
- Niezły pomysł! - okularnik uśmiechnął się. - Jakieś propozycje?
- Może...- Odd odchrząknął. - Sissi?
Spojrzeliśmy na niego z prawdziwym zdziwieniem.
- Odd - zaczęła Aelita. - Czy ty się...dobrze czujesz?
Odpowiedział jej zmęczony wzrok chłopaka, który nadal jawnie mnie ignorował.
- A może, no nie wiem...na razie niech będzie na przykład... Wędrowiec?- starałam się uratować sytuację.
- Jestem za - westchnął Jeremy. Pozostali zawtórowali mu. - A ty, Odd?
Włoch wzruszył ramionami i wbił wzrok w ziemię. Zeszliśmy do skanerów.
- Wirtualizacja!

Widząc Odd'a w Lyoko nie mogłam zdusić chichotu. Fioletowy kot z blond włosami postawionymi na żel! Ja nie mogę...
Yumi spojrzała na mnie ze zrozumieniem, ale uciszyła mnie:
- Nie śmiej się, Rei...Jest już wystarczająco obrażony...
Ale Odd wydawał się mnie nie zauważać. Naprawdę mogłabym uwierzyć, że nie istnieję, no, gdybym... co ja gadam?! Nastrój widać mi się udziela...
Tym razem zmaterializowaliśmy się w jakiejś przestronnej, granatowej kopule. Po chwili w ścianie pojawiło się przejście. Zgodnie pobiegliśmy w jego kierunku.
Dostaliśmy się do kolejnego pomieszczenia, utrzymanego w chłodnych, niebieskich odcieniach. Wokół rozsiane były prostopadłościenne bryły różnej wielkości, rozmieszczone zarówno na podłożu, ścianach, jak i pod sufitem. Tuż przed nami wznosiła się ogromna, czarna bariera, przypominająca ścianę.
- Uruchamiam windę! - krzyknął Jeremy. Usłyszeliśmy szum, a kilka sekund później przed nami pojawiła się mała platforma. Weszliśmy na nią i zjechaliśmy do doków.

Wędrowiec robił naprawdę wspaniałe wrażenie. Pojazd składał się z kopuły kapitana i rozmieszczonych niżej czterech kapsuł. Był ogromny, jasnoniebieski.
- Wspaniały - wymamrotałam.

- Jeremy, ile jeszcze ci zostało? - odezwał się Wiecznie Milczący Odd. Zdziwieni jego głosem spojrzeliśmy na niego. Przez chwilę wydawało mi się, że w jego oczach zalśniły znane mi symbole...
- X.A.N.A. - wymamrotałam, patrząc chłopakowi prosto w oczy. Odd uśmiechnął się przebiegle, a dosłownie po chwili ponownie udał zmęczonego. Trzeba powiadomić resztę, nim...
William pojawił się jakby znikąd i z tym swoim okropnym grymasem zeskoczył z Wędrowca. Ostrożnie wycofałam się i "włączyłam" niewidzialność. Podeszłam do stojącej najbliżej Aelity i wyszeptałam:
- Odd to X.A.N.A. Widziałam.
Dziewczyna po prostu skinęła głową.
- Ja też. Idź po Williama.
- Jasne.
Ostrożnie podbiegłam do czarnowłosego, przezornie stając kilka dobrych metrów od niego. William rozejrzał się niespokojnie, jakby kogoś (czytaj: mnie) szukał. Napiął mięśnie i zamachnął się swoim mieczem. Dobrze, że stałam nieco dalej, nawet mnie nie drasnął. Obrócił się wokół własnej osi - widząc, że nikogo obok niego nie ma, warknął i podbiegł do reszty. A ja za nim.
Yumi wyciągnęła swoje wachlarze, Ulrich przyglądał mu się w milczeniu z szablami w dłoniach, a Aelita wytworzyła dwa Pola Energii i cofnęła się o krok. Jedynie Odd nie reagował. Stał, jak ten słup soli, i mierzył Williama zadowolonym wzrokiem.
- Odd, może ty zabawisz naszego kolegę? - zapytała Yumi, patrząc na chłopaka kątem oka. Chciałam  na chwilę stać się widoczna, zdemaskować broń X.A.N.Y...ale wirus tylko na to czekał. Mogę tylko mieć nadzieję, że zarówno Japonka, jak i Niemiec wiedzą już o przykrywce wroga.
- Jasne...- mruknął Odd, wyrwany z letargu. - Pewnie. Zaraz go załatwię.
Wyciągnął rękę przed siebie, położył drugą, przypominającą fioletową łapę, dłoń, na wyrzutni strzałek, wycelował...i posłał kilka pocisków w stronę Williama. Jednak nawet nie drasnął chłopaka. To ja byłam celem.
Nie zdążyłam wykonać uniku, jedna z laserowych strzał trafiła mnie w ramię, druga w kolano. Upadłam, moja osłona zniknęła. Stałam się widzialna zarówno dla sojuszników, jak i dla wrogów...

~~~~~~~~~~~~~
Ta daam...
Tsa, oto część pierwsza części piątej (a jak się powiedzie to jeszcze serii pierwszej).  Zdjęcia zaciągnięte...skądś tam, z Kodu Lyoko.  
PS. Kolejny post już praktycznie jest (pisałam z wyprzedzeniem...pierwszy raz xD), ale jeszcze go nie dodam. 
Pozdrawiam!

niedziela, 20 lipca 2014

#4 Czyżby to William? cz. 2 - Ostra Szkoła Lyoko

- Aelita, uciekaj! -syknęłam, podchodząc do koleżanki i delikatnie kładąc jej rękę na ramieniu. Dziewczyna odwróciła się, ale po chwili ponownie skierowała wzrok na Williama, widocznie nie chcąc, żeby odkrył moją obecność. - Poczekaj. Odwrócę jego uwagę, a ty...
Aelita niemal niedostrzegalnie skinęła głową i cofnęła się, cudem unikając kolejnego ciosu Dunbar'a.
Ostrożnie wycofałam się z pola rażenia wielkiego miecza i stanęłam za chłopakiem. William napiął mięśnie, przygotowując się do ataku. Uniósł Żyletę, która rozbłysła malinowym blaskiem, jak sądzę dzięki energetycznym kulkom Aelity...
Jednym krokiem znalazłam się przy nim i delikatnie  musnęłam jego plecy. Przymknęłam oczy, skupiając się na wiązce mocy, którą przekazywałam palcami. Dunbar podskoczył, niemal wypuszczając broń z ręki. Zadrżał i wykonał ruch, jakby chciał się odwrócić... ale w mig stanął, jakby sparaliżowany. Kątem oka zobaczyłam różowo -włosą dziewczynkę szybko biegnącą do Wieży, przypominającej wielki, biały słup otoczony czerwoną poświatą. Aelita przeszła przez wirtualną ścianę, a ja westchnęłam i cofnęłam dłoń, przezornie odchodząc na bezpieczną odległość.
William wzdrygnął się i odwrócił, mierząc mnie nienawistnym wzrokiem. Spuściłam oczy, nie mogąc znieść jego spojrzenia - tak wściekłego i nieludzkiego zarazem... zdawało mi się, że na jego twarzy przez chwilę malowało się szczere zdumienie. Chłopak warknął i zamachnął się na mnie tasakiem imponujących rozmiarów...

Tymczasem w szkole panowało istne piekło. Uczniowie istnymi falami przelewali się przez dziedziniec, a ich młode umysły zaprogramowane były na jedno - eliminację Wojowników Lyoko przed kolejnym Powrotem do Przeszłości.
Ulrich i Odd schowali się za szopą i, głośno dysząc ze zmęczenia, oparli się o chłodną ścianę budynku. Oboje mieli nadzieję na szybkie unieszkodliwienie X.A.N.Y. - czuli, że długo już nie wytrzymają. Opętani nastolatkowie czaili się dosłownie wszędzie.
- Jak myślisz, ile im to jeszcze zajmie? - Niemiec wychylił się i natychmiastowo powrócił do poprzedniej pozycji, czując, że jego tętno niepokojąco przyspiesza.
- To przecież dziewczyny - zakpił Della Robbia. - No i jest z nimi Reina...
- Masz coś do niej? - Ulrich spojrzał na niego z rozbawieniem. - Nie podoba ci się... jak każda w szkole?
Włoch prychnął.
- Nowicjuszka - odpowiedział krótko dając do zrozumienia, że rozmowa jest skończona.  - Czekaj...słyszę coś...
Rzeczywiście, z niepokojąco bliskiej odległości dało się słyszeć wyraźne warknięcia, charakterystyczne dla "sługusów" X.A.N.Y.
- To koniec - skwitował Odd, widząc nad sobą kilkadziesiąt twarzy o pustym spojrzeniu, ze znajomym symbolem w miejscu źrenicy.
Opętany Jim pochylił się nad Wojownikami i uśmiechnął się wrednie. Ulrich wzdrygnął się i uderzył nauczyciela w ramię. Dorosły zachwiał się zdezorientowany, a w tym czasie chłopcy puścili się biegiem w stronę dającej nadzieję linii lasu.
Podczas niezwykłego sprintu Ulrich kilka razy odwracał się, by ze strachem stwierdzić, że zarobiony dystans skraca się z każdym krokiem.
- Szybciej, szybciej! - ponaglał Odd'a, niezbyt wprawionego w biegu. Włoch opadał z sił z chwili na chwilę, już słaniał się na nogach.
"To bez sensu" - pomyślał Niemiec, ale nie zwolnił. Kilka metrów za nimi rozległ się wściekły ryk. Przyjaciele intuicyjnie obrócili się, by poznać jego źródło... i stanęli oko w oko ze sporą grupą przeciwników.

Aelita zwolniła i spokojnym krokiem przeszła na środek  platformy. Wnętrze Wież zawsze ją uspokajało, a zarazem fascynowało - wokół niej lewitowały wirtualne pliki danych, napawając ją dziwnym uczuciem błogości, jakby to właśnie było jej miejsce. Dziewczyna stanęła centralnie w środku Oka X.A.N.Y, które stanowiło niższe piętro Wieży. Zamknęła oczy - w mig otoczyła ją błękitna poświata i Aelita wzniosła się na wyższą platformę. Zbliżyła się do panelu i położyła na nim dłoń. System rozpoznał ją.
AELITA
CODE
LYOKO
- Wieża dezaktywowana - powiedziała spokojnie i patrzyła, jak pliki danych stanowiące wewnętrzne ściany Wieży  szybko opadają w dół, a całą przestrzeń wypełnia jasne, białe światło.

Pod osłoną niewidzialności uciekłam przed krytycznym ciosem i stanęłam centralnie za Williamem. Nim zdążył się odwrócić, kopnęłam go w plecy. Chłopak upadł na kolana, wypuszczając miecz. Nie czekając dłużej chwyciłam tasak w dłonie i - bardzo dziwnie - od razu stałam się widzialna.
- Nie umiesz tym walczyć - stwierdził Dunbar dziwnym, ochrypłym głosem i stanął tuż przede mną.
Zacisnęłam ręce na rękojeści i zamachnęłam się na niego. Zachwiałam się pod ciężarem broni i uderzyłam go płazem*, powodując wybuch okrutnie złośliwego śmiechu. Potem po prostu wyciągnął dłoń, a ja poczułam, że miecz wyrywa mi się z rąk. Upadłam na ziemię.
William kucnął,  kładąc broń przed sobą. Uśmiechnął się tak nienaturalnie i wychrypiał kilka słów, które na moment zmroziły mi krew w żyłach.
Potem usłyszałam jedynie Jeremiego wołającego głośno "Powrót do Przeszłości!!!" i otoczyło mnie światło.

Usiadłam na łóżku z książką w ręku. Yumi spała już od paru niezłych minut, dobrze słyszałam jej równy oddech. Pomimo tego, że trzymałam moją ulubioną pozycję, nie umiałam skupić się na słowach. Zdania, które powiedział mi wtedy William...
Wzdrygnęłam się. Nie będę o tym mówić. Nie teraz.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jednak udało mi się dodać ten rozdział (jakoś xD). Więc istnieje szansa, że coś jeszcze będzie do końca tygodnia ;)
* płaz - nie chodzi o jakąś żabę, a o taką...  gładką stronę miecza (nie krawędzie!) - a przynajmniej mam nadzieję, że tak to się nazywa...

Słowem wyjasnienia

Tak, jak na poprzednim blogu - nie sądzę, bym do piątku dodała nowe posty (słaby internet na wyjeździe)... co nie przeszkadza mi w komentowaniu innych blogów ;). Z tym, że czasem "znakomite" połączenie okazuje się niewystarczające dla telefonu...
A więc - do zobaczenia!

czwartek, 10 lipca 2014

#4 Czyżby to William? cz. 1 - Bez pośpiechu

- To jak, gotowa na pierwszą walkę w Lyoko? - zapytała Yumi z uśmiechem, wsuwając telefon do kieszeni. - Wieża aktywowana. Musimy się spieszyć, nie wiadomo, co X.A.N.A. znowu wymyśli.
Zbiegłyśmy po schodach przy okazji potrącając bandę Sissi. Dziewczyna syknęła i krzyknęła:
- Uważajcie, ślepoty!
...co od razu wprawiło mnie i Japonkę w dobry nastrój.
Pobiegłyśmy do parku. Yumi bez problemu odnalazła właz ukryty gdzieś w trawie i pomogła mi zejść na dół po drabinie.  Dziewczyna poprowadziła mnie kanałami, którymi ja sama niedawno szłam, opętana przez X.A.N.Ę. Dopiero teraz poczułam okropny smród, który unosił się w powietrzu.
- Fuuj - zatkałam sobie nos z obrzydzenia. Yumi tylko uśmiechnęła się pod nosem i wskoczyła na jedną z deskorolek w rogu korytarza. -  Nie wierzę, że można się do tego przyzwyczaić.
- Musisz na razie poradzić sobie bez sprzętu. Potem coś ci skombinujemy.
Zaczęłam biec za dziewczyną, co znacznie utrudniała mi moja długa spódnica. Nie poddawałam się jednak i zdołałam dotrzymać kroku Japonce.
Tunele oświetlały tylko słabe lampy - jarzeniówki zawieszone wysoko pod sufitem, przez co w kanałach panował półmrok. Wzdrygnęłam się, słysząc ciche piski szczurów gdzieś niedaleko. Dotarłyśmy do rozwidlenia, a moją uwagę przyciągnęło wyjście po prawej stronie, za śmierdzącą rzeką. Były to maleńkie schodki, jakby wyryte w ścianie. O dziwo, dobrze oświetlone.
- Yumi, czekaj! - zatrzymałam ją. - Co to za wyjście?
Dziewczyna zawróciła i dołączyła do mnie. Stojąc na deskorolce była jeszcze wyższa, niż w rzeczywistości, górowała nade mną niemal o głowę. Czułam się jeszcze bardziej niepozorna.
- To? - wskazała ręką. - To jest przejście do Pustelni.
- Domu Aelity i Franza Hoppera? - upewniłam się. Wieczorem młoda Ishiyama wyjaśniała mi sprawy związane z Lyoko i historią różowo - włosej. Dalej nie przepadam za panną Stones, Hopper... nieważne, ale zmieniło się moje spojrzenie na nią. Od ponad roku walczy o wolność swojego ojca, bez niej nie uda się pokonać X.A.N.Y.  Zazdroszczę jej siły i hartu ducha.
Japonka kiwnęła głową.
- Jak chcesz, możemy cię tam zabrać, gdy uda nam się dezaktywować wieżę. Ale jak na razie musimy się pospieszyć.
Uniosłam spódnicę do łydek, aby w mniejszym stopniu zawadzała w drodze do fabryki. Biegłam za Yumi jeszcze dobre kilka minut, a potem zatrzymałyśmy się przed drabiną na końcu tunelu. W rogu stały już dwie hulajnogi - Jeremiego i Aelity, jak sądzę. Dwie pozostałe deskorolki pod włazem w parku pewnie należały do chłopaków.
- Mam nadzieję, że Jeremy nie wysłał Aelity samej - mruknęła czarnowłosa  i spojrzała na mnie. - Chodźmy, nie ma czasu do stracenia.
Gdy tylko Yumi otworzyła przejście, oślepiło mnie jasne światło. Widać w trakcie tych kilku minut przywykłam do wywołującego lekki dreszczyk półmroku kanałów. Przymrużyłam oczy i wygramoliłam się na zewnątrz. Stałyśmy na moście łączącym stare osiedla z fabryką. Podeszłam do bariery i wychyliłam się, tylko po to, by odwrócić się na pięcie i zatkać nos z obrzydzenia. Być może z daleka fabryka wyglądała jak zamek otoczony fosą, jednak podchodząc bliżej można by dowiedzieć się paru ciekawych...śmierdzących faktów.
- Później będziesz podziwiać widoki, teraz chodź! - ponagliła mnie Yumi. Westchnęłam i pobiegłam za nią.
Dogoniłam ją tuż przy wejściu do budynku. Dziewczyna chwyciła się liny i pewnym ruchem spuściła się na dół. Zamknęłam oczy i postanowiłam ją naśladować, jednak w rezultacie tylko potłukłam sobie...pewną część ciała. Japonka pomogła mi wstać i razem weszłyśmy do starej, o dziwo działającej windy.

- Dobrze, że jesteście - oznajmił Jeremy, siedząc na fotelu przy ogromnym komputerze. - Aelita czeka w pomieszczeniu ze skanerami. Pospieszcie się, nie mogę dodzwonić się do chłopaków.
Widziałam, że rysy Yumi na chwilę zmieniają się, jakby z niepokoju. Naprawdę musimy działać szybko, jeśli chcemy im pomóc.

Aelita siedząca przed jednym ze skanerów wstała i uśmiechnęła się na nasz widok.
- Wreszcie - westchnęła. - Są jakieś nowiny od chłopaków?
Yumi pokręciła głową. Różowo - włosa posmutniała, ale szybko doszła do siebie i weszła do jednej z trzech kolumn ustawionym w pomieszczeniu. Spojrzałam pytająco na Yumi.
- Stań w jednym ze skanerów.
- To wszystko? - zdziwiłam się. Dziewczyna zajęła już swoją kolumnę, ja stanęłam w ostatniej. Nie zdążyłam się zastanowić, czy aby na pewno robię dobrze, a skaner zatrzasnął się z cichym zgrzytem.  Oślepiło mnie dziwne światło, a ja uniosłam się w górę, wraz z ciepłym powietrzem, i zaczęłam obracać się wokół własnej osi. Zamknęłam oczy i wysłuchiwałam komunikatów Jeremiego, dobiegających jakby z oddali.
- Skan Aelity. Skan Yumi. Skan Reiny. Transfer Yumi. Transfer Aelity. Transfer Reiny. Wirtualizacja!
Usłyszałam dziwny syk i...dosłownie rozsypałam się na kawałki.
Przez chwilę widziałam tylko jakiś dziwny tunel, wypełniony małymi błyskawicami i chłodnymi kolorami. Czułam się, jakbym zjeżdżała na zjeżdżalni wodnej w aquaparku. W końcu dostrzegłam oślepiające światło po drugiej stronie tunelu, do którego nieuchronnie się zbliżałam. Otoczyła mnie dziwna łuna, a gdy z powrotem otworzyłam oczy, znajdowałam się kilka metrów nad ziemią, z rozłożonymi ramionami. Upadłam na ziemię i po raz drugi tego dnia mocno się potłukłam.
- Aj! - krzyknęłam i rozejrzałam się. Znajdowałam się na płaskowyżu, a wokół mnie widziałam tylko kamienie i płaskie powierzchnie. Obok mnie stały dziewczyny - różowa elfka (zapewne Aelita) i wysoka postać z wachlarzami - Yumi. Obie patrzyły na mnie zdumione.
- Wow - odezwała się Yumi. - Fajnie wyglądasz.
- Dzięki - miałam na sobie liliowy kombinezon i purpurową spódnicę. Moje długie, czarne włosy spływały swobodnie kaskadą na plecach. Nie miałam broni.
- Hej, jak mam walczyć? - spytałam. Dziewczyny wzruszyły ramionami.
- Trzy kraby na trzeciej!
Głos Jeremiego dochodził z oddali, a jednak nigdzie nie widziałam jego twarzy. Spojrzałam na Yumi i Aelitę - czarnowłosa trzymała wachlarze w pogotowiu, za to elfka wyciągnęła ręce, w których pojawiły się dwie różowe kule energii. Jedną z nich cisnęła w potwora, który zachwiał się i zniknął. Japonka rzuciła wachlarzami w drugiego kraba, jednak chybiła. Położyła dwa palce na skroni i w mig otoczyła ją delikatna aura. Bronie zmieniły tor swojego lotu, ponownie nacierając na potwora. Tym razem udało jej się go pokonać. Został ostatni krab. Chciałabym go zniszczyć, mieć swoje zasługi w tej grze, ale nie miałam pojęcia, jak tego dokonać.
- Po prostu się skup i wyobraź sobie, że trzymasz broń w ręku - poradziła Yumi.
Zamknęłam oczy, ale gdy ponownie je otworzyłam, nie widziałam różnicy.
- To bez sensu - westchnęłam.
Aelita spojrzała na mnie... a raczej kilka centymetrów nade mną.
- Yyy... Reina? Ty wiesz, że...
- Rei, zniknęłaś - uzupełniła Yumi.
I rzeczywiście. Spojrzałam na swoje ręce, ale dostrzegłam tylko powierzchnię, na której stałam. Ciekawe, czy potwory mogą mnie zobaczyć... podbiegłam do ostatniego kraba, który zaczął strzelać w Aelitę. Dziewczyna rzucała polami energii na oślep, ale nie trafiała.  Stanęłam tuż obok potwora, który nawet nie dostrzegł mojej obecności. Dotknęłam jego odnóża, a moja ręka przeszła przez nie, jak przez masło. Chwyciłam się wyżej, uważając, by moje dłonie nie przeszły całkowicie przez nogę kraba. Podciągnęłam się i po chwili stałam mu na grzbiecie. Pode mną widniało znajome logo - Oko X.A.N.Y. Przez chwilę balansowałam na poruszającym się krabie, po czym pochyliłam się i przyłożyłam dłoń do symbolu. Krab zaczął dziwnie drżeć, jakby porażony prądem, a ja poczułam dziwną siłę. Czyżbym "wysysała" jego energię? Ciekawe. Po krótkiej chwili, gdy potwór prawie opadł z sił, w myślach rozkazałam mu kierować się w stronę szczeliny, nadal przykładając rękę do znaku. Czułam dziwne mrowienie, ale potwór wypełniał moje zadanie. W ostatniej chwili uskoczyłam, a krab wpadł do Morza Cyfrowego. Siłą woli sprawiłam, że stałam się widoczna. Yumi i Aelita, przez chwilę stojące z otwartymi ustami kilka metrów dalej, podbiegły do mnie.
- Jak to zrobiłaś? - zdziwiła się Aelita.
- Co się tam dzieje? Tamten krab był przed chwilą oznaczony na niebiesko! - rozległ się głos Jeremiego.
- To Reina! - odparła Yumi z dumą.
- Aelita, do Wieży! - rozkazał okularnik. - X.A.N.A. przejął władzę nad ludźmi z całej szkoły. Robi się gorąco, więc pospieszcie się! O, nie...
- Co, Jeremy?
Usłyszałam dziwny syk i odwróciłam się. Zaledwie kilka metrów za mną stał chłopak z ogromnym mieczem w ręku. Co dziwne, wcale nie dotykał ziemi, tylko...jakby lewitował na wielkiej płaszczce. William - pomyślałam i znów stałam się niewidzialna. Czarnowłosy zamachnął się mieczem na Yumi i wyeliminował ją, nim zdążyła zareagować. Będzie trudniej, niż myślałam.

~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że wszystko dzieje się za szybko - w pierwszym rozdziale "Cześć, Reina", w drugim "Opętana Reina", w trzecim "Witaj, w drużynie, Reina", a tutaj "Reina w Lyoko". Po prostu nie chcę przedłużać akcji, bo świta mi pomysł na dalsze części, a przecież trzeba jeszcze zniszczyć Repliki i uwolnić Williama... tak więc wprowadzam Reinę w akcję dość szybko, by potem trochę zwolnić tempo.
Dziękuję za miłe komentarze - to strasznie mobilizuje do dodawania jakichkolwiek (nawet jeśli nieogarniętych xD) rozdziałów. Wszystkie komentarze czytam, ale nie zawsze mam czas, by je skomentować. Nie zrozumcie mnie źle ;)
No, to koniec mojego gadania :D
Pozdrawiam!

środa, 9 lipca 2014

#3 Witaj, Duchu

Teraz wszystkie oczy zwrócone są na mnie. Eh, mogłam nic nie mówić. Jak to, dlaczego? - słyszę - Jeszcze nigdy żadna osoba, która nie była w Lyoko, nie zapamiętała... Przecież opętał ją X.A.N.A., może to dlatego... ale przecież żadna wieża nie jest aktywowana...
- Cisza! - krzyczę. Przyzwyczaiłam się do milczenia i nie lubię być w centrum uwagi, ale cóż - widać dzisiaj jest to niemożliwe. - Może ktoś mi wyjaśni, o co w tym chodzi i, na litość Boską, dlaczego kasujecie ludziom pamięć?!
- Nie możemy pozwolić, by ktokolwiek dowiedział się o Lyoko - Yumi patrzy na mnie ponuro i marszczy brwi. - X.A.N.A. jest niebezpieczny, i jeśli nie cofniemy czasu, ktoś może zginąć...
- Nadal nie wiem, kim jest ten X.A.N.A. - wzdycham.
Czy możemy jej zaufać? No nie wiem... Nic o niej nie wiemy. A jeśli będzie tak, jak z Williamem? - szepczą. Myślą, że ich nie słyszę. Mam słuch jak nietoperz.
- Jak z Williamem? - mówię. - Widziałam go dziś rano. Nic mu nie jest.
- To tylko jego polimorficzny klon - odzywa się różowo włosa Aelita. Nigdy nie pałałam do niej przyjaźnią, ale jestem wdzięczna, że jako jedyna zauważa mnie w tym pomieszczeniu. Reszta dalej kłóci się, co ze mną zrobić. - Prawdziwy William jest pod kontrolą X.A.N.Y, w Lyoko.
- Więc nie możecie go jakoś... uratować? Tak jak mnie? - dziwię się.
- No...nie - Aelita kręci głową. - X.A.N.A. może przenieść się do naszego świata za pomocą Wież w Lyoko i wyrządzać szkody, które mają nas wyeliminować z pola walki. Wtedy może  zdobyć władzę nad światem. X.A.N.A. może opętać dowolne żywe stworzenie i rzecz, którą zasila energia elektryczna. A William...- urywa. - Został opętany w Lyoko, X.A.N.A. nie potrzebował aktywować Wieży, by przenieść go na swoją stronę.
- Więc jak to zrobił? I kim on w ogóle jest? Czym jest Lyoko? - atakuję dziewczynę serią pytań, ale Aelita jest cierpliwa. Bierze wdech, by na nie odpowiedzieć...
- Aelita, co ty robisz? - denerwuje się Jeremy. - Nawet nie wiemy, czy możemy jej zaufać! A jeśli wypapla wszystko dyrektorowi? Co wtedy? Wyłączą superkomputer i odetną nam kontakt z Lyoko, a X.A.N.A - głos mu się łamie. - Zrobi, co będzie chciał! Nie zapominaj o Williamie...
- Spokojnie, Belpois - podnoszę ręce w geście obrony. - Nie mam zamiaru nikomu wygadać, po prostu chcę wiedzieć, co się stało. Nie uważasz, że przeżywanie kilka razy tego samego dnia jest nieco... męczące dla osoby, która nie ma pojęcia, co się dzieje?
Yumi krzyżuje ramiona i podnosi jedną brew.
- Skąd mamy wiedzieć, czy można ci zaufać?
Kręcę głową.
- Dziwne, że mówisz to akurat ty, Yumi - przez chwilę mierzymy się wzrokiem, a ona się poddaje.
Jej przyjaciele patrzą na nas zdziwieni.
- Co? - Japonka zwraca się do nich. - ma rację. Często razem się bawiłyśmy, gdy byłyśmy małe. Zawsze mówiła prawdę i nie oszukiwała.
Ulrich i Odd milczą. Widzę, że nie mają zdania w sprawie i nie chcą się wtrącać. Nie są przeciwko mnie, ale nie stają w mojej obronie. Nie winię ich za to. Nie znam ich, a oni nie znają mnie.
- Narada! - krzyczy nagle Odd. Wychodzą za drzwi.
Kładę się na plecach i zamykam oczy. Słyszę, co mówią, chociaż nie chcę podsłuchiwać. Nie są zbyt dyskretni. Dziwne, że jeszcze ich nie odkryli.
Uważam, że nie można jej ufać - to głos Jeremiego. - To wszystko da się jakoś odwrócić. Zapomni o zajściu, będziemy mieli spokój.
A ja uważam, że będzie z niej pożytek - Odd staje w mojej obronie.
Ja też - mówi Aelita. - Po tym, co się stało z Williamem... potrzebujemy kogoś do pomocy. Sami nie damy rady. Fakt, udało nam się odtworzyć Lyoko, ale... to nie wystarczy, póki X.A.N.A. jest na wolności.
A może ty, Ulrich? - Jeremy nie odpuszcza. Widać, że nie chce mnie w zespole. - Co o tym sądzisz?
Spytajcie Yumi! Przecież zna Reinę najdłużej z nas wszystkich. Nie sądzicie, że to do niej powinno należeć ostatnie zdanie?
Ja sądzę... - Yumi się waha. - Myślę, że... powinniśmy dać jej szansę. Przecież co sześć głów to nie pięć! 
Jeremy wzdycha.
Einstein, przecież ściągnęliśmy Williama, aby pomógł nam walczyć z X.A.N.Ą, bo sami nie dawaliśmy rady. A gdy i on zaczął stanowić dla nas zagrożenie... - Aelita nie poddaje się. - Ktoś musi nam pomóc!
- Więc głosujemy! - mówi Odd. - Kto jest za tym, aby Reina dołączyła do nas, podnosi rękę. A kto jest przeciw?
- Ja.
Głos Jeremiego jest głośniejszy od szeptu, więc słyszę go wyraźniej.
Pewnie. Tak było zawsze.
Podchodzę do okna i wyglądam na dziedziniec.
Nikt nigdy nie chciał mnie w drużynie. Ani na wuefie, ani na wyjazdach w teren. Nawet jeśli grupka nie była źle do mnie nastawiona, zawsze znalazł się ktoś, komu nie pasowałam. Ktoś na tyle wpływowy, że w mig zostawałam sama. Ludzie nie żyją w pokoju z Duchami, prawda? Nie uznają ich istnienia. Sissi miała rację, jestem NIKIM. Nie jestem wściekła, nie czuję się poniżona. Ale ten żal daje mi się we znaki za każdym razem. Nie musisz taka być - odzywa się ktoś w mojej głowie. Chyba nie lubię tego głosu.
- Jeremy, chodź na słówko - głos Aelity otrząsa mnie z zamyślenia. Po chwili widzę, że są na dziedzińcu. Okularnik i różowo włosa siadają na ławce, a reszta podchodzi do automatu z napojami. Są za daleko, bym mogła usłyszeć ich rozmowę. Zrezygnowana siadam na łóżku.

- Wtedy, gdy dezaktywowałam Wieżę - Aelita wpatruje się w Jeremiego. - Wyświetlił się inny komunikat.
Okularnik patrzy na nią, zaciekawiony.
- Welcome, Ghost. Witaj, Duchu - ciągnie dziewczyna. - I jeszcze William, który mówi, że jedna z nas jest pod kontrolą X.A.N.Y. Reina była.
- To jeszcze o niczym nie świadczy - Jeremy krzyżuje ręce, ale słucha uważniej, a jego ton jest łagodniejszy. - To jak wyjaśnisz, dlaczego Powrót do Przeszłości na nią nie zadziałał? - upiera się Aelita. - Nikt nic nie pamięta, oprócz nas, no i Reiny.
- Wszystko da się jakoś wyjaśnić - chłopak wpatruje się w ziemię. Shaeffer wzdycha.
- A teraz bądź tak uprzejmy i wyjaśnij mi, o co tak naprawdę chodzi - Aelita przewraca oczami.
Jeremy patrzy na nią zdziwiony.
- O... o nic, ja...
- Widzę - dziewczyna przechyla głowę. - No więc?
Chwila milczenia.
- No wiesz, ja... To wszystko tak się komplikuje! - chłopak łapie się za głowę. - Muszę stworzyć okręt do żeglugi po Cyfrowym Morzu, uratować Williama, odnaleźć twojego ojca! - zawiesza głos. - No i jeszcze ta cała Reina... to się w ogóle nie trzyma kupy!
Aelita kładzie mu rękę na ramieniu.
- Ej... wszystko będzie dobrze... nie jesteś sam... zauważ, że gdy ty siedzisz wygodnie na fotelu, my walczymy w Lyoko z Williamem. Wszyscy ryzykujemy - kontynuuje. - Ale powiedz: wyobrażasz sobie wyłączenie superkomputera?
- Nie...
- Ja też nie. I właśnie dlatego musimy działać. By utrzymać Lyoko i Ziemię przy życiu.
- Więc co proponujesz? - Jeremy poddaje się i patrzy na nią niebieskimi * oczami.
- Dajmy jej szansę, Jeremy. Musimy to wyjaśnić.
Chłopak wzdycha.
- No... dobra.
Jeremy spogląda na przyjaciółkę i widzi jej twarz rozpromienioną w uśmiechu.


- No więc? - mówię pozornie obojętnym tonem. - Co uzgodniliście?
Przyjaciele patrzą po sobie w napięciu, nie wiedząc, jak zacząć.
W końcu odzywa się Aelita.
- Witaj w zespole, Duch!
Podchodzi do mnie i wyciąga rękę.
Mimowolnie się uśmiecham i wstaję z jej pomocą.
- Dobrze, więc możecie mi wreszcie wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi? - rozglądam się. -  No co?!
Cała banda wybucha gromkim śmiechem. Po chwili śmieję się razem z nimi, chociaż nie mam pojęcia, dlaczego.
- Hej, ciszej tam!!! - Sissi dobija się do drzwi. - Nie wiem, co tam robicie, ale...
Ale zagłusza ją kolejny wybuch śmiechu.

~~~~~~~~~~~~
* - uznałam, że niebieski mu pasuje ;)
Tak, wiem, trochę za szybko to idzie, ale nie chcę rozciągać tego w nieskończoność, jak poprzedniego bloga ;)
Pozdrawiam
Lav ^^

niedziela, 6 lipca 2014

#2 Opętana

Gdy się ocknęła, w jej oczach pojawiły się znajome spiralki. Reina wstała powoli, jakby musiała przywyknąć do swojego ciała i otworzyła drzwi.
Na korytarzu spotkała Sissi, która spojrzała na nią z niesmakiem.
- Fioletowy od dawna nie jest już modny, Duch - skrzywiła się. - Jak chcesz, mogę ci coś odpalić, za maleńką zapłatą w postaci... słuchasz, czy nie?!
Reina bez słowa wyminęła ją, nie zaszczycając ani jednym spojrzeniem. Elizabeth dogoniła ją na schodach i złapała za rękaw. Obróciła Reinę w swoją stronę i krzyknęła, pełna nienawiści:
- Myślisz, że możesz mnie ignorować?! Jesteś zwyczajnym, zwyczajnym... duchem, dziewczyno! Nie ma cię! Jesteś NIKIM.
Jakąś cząstkę Reiny bardzo zabolały ostatnie słowa znajomej, jednak X.A.N.A. tylko parsknął śmiechem. Głupia, głupia ludzka rasa. Głupie, głupie ludzkie emocje! Dają się wyeliminować od razu, gdy chodzi o innego słabeusza, którego... jak to się nazywało? Kochają, tak, to właśnie to słowo. Którego kochają. Jednak X.A.N.A. za jedno podziwiał ludzi - posługiwali się bronią, której nawet on, rozwinięty program, nie zdołał zrozumieć i użyć. Ludzkie cierpienie z powodu żalu i bólu, niespowodowane wybuchem, pociskiem, czy inną bronią cielesną. X.A.N.A. bardzo chciałby posiąść umiejętność ranienia słowem.
Źrenice dziewczyny znowu zastąpiły spiralki. Reina chwyciła Sissi za kołnierz i uniosła ją wysoko. Córka dyrektora przez chwilę patrzyła się w oczy pół Hiszpanki osłupiała, a potem zaczęła wrzeszczeć. X.A.N.A. odrzucił ją za siebie, niczym niepotrzebny śmieć. 
"CO TY ZROBIŁEŚ?!" - wręcz krzyczała w myślach Reina, próbując wydostać się z pułapki umysłu. X.A.N.A. zatkał uszy rękoma. Dzikie wrzaski rozlewały się po czaszce dziewczyny, sprawiając mu nieopisany ból. 
Jakaś inna cząstka programu, gdzieś tam, w Lyoko, skumulowała w wieży więcej energii, co pozwoliło X.A.N.I.E. uciszyć Reinę.
Potem wolnym krokiem podążył do fabryki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Transfer Odda. Transfer Ulricha. Skan Odda. Skan Ulricha. Wirtualizacja! - wyrecytował Jeremy, siedzący wygodnie przed superkomputerem. Mimo, że bywało niebezpiecznie, lubił tę robotę. Czuł się ważny.
- Transfer Yumi. Transfer Aelity. Skan Yumi. Skan Aelity. Wirtualizacja!
Przyjaciele znaleźli się w Sektorze Górskim. Rozejrzeli się wokół. Ani śladu po potworach.
- Jeremy, przyślesz taryfy? - zapytał Odd. - Nie chcę się męczyć przed wuefem!
- Jasne, Odd - zaśmiał się Jeremy i zmaterializował pojazdy. - Chociaż przydałoby ci się trochę ruchu!
Ulrich wsiadł na swój motor, Odd wskoczył na deskę, a dziewczyny na hulajnogę. 
- Wieża jest przed wami. Lećcie na północ. Uważajcie na komitet powitalny! Trzy kraby i pięć karaluchów przed wami. Ani śladu Williama, jak na razie.
Odd wycelował w pierwszego kraba, trafił. Ulrich załatwił z miejsca trzy karaluchy, dwa pozostały padły spod ręki Yumi, która rzuciła w nie swoimi wachlarzami. Aelita zeskoczyła z hulajnogi i, jeszcze w powietrzu, zniszczyła ostatnie potwory.
- Coś za łatwo poszło - mruknęła Yumi.  Jeremy, to naprawdę koniec?
- Coś ty! Obejrzyjcie się za siebie!
Aelita krzyknęła i cofnęła się, przerażona. Przyjaciele trzymali broń w pogotowiu, gotowi na walkę. William był tylko jeden, a ich czwórka. Dadzą z nim radę.
- Nowy kolega do zabawy w piaskownicy! - zadrwił Odd i umieścił sylwetkę Williama na celowniku.
- Nie strzelaj - czarnowłosy machnął ręką.
- Bo co, poskarżysz się mamusi? - szydził blondyn i przygotował się do strzału.
- Czekaj, Odd - rozkazał Jeremy. - Poczekajmy.
Wojownicy ustawili się w jednej linii, nawet Aelita stanęła razem z nimi. William podszedł do nich.
- Jedna z was jest opętana przez X.A.N.Ę. - nagle głos mu się załamał, jakby opadł z sił. Widać, że z kimś walczył. Czyżby przeciwstawił się X.A.N.I.E?
- Ale nie wiecie, kto - kontynuował cicho. - Nie pozwólcie jej pojawić się w Lyoko pod kontrolą X.A.N.Y! Ona... - kaszlnął. - Idzie...
Nagle William warknął i zamachnął się na nich mieczem. Odd stał najbliżej, więc od razu wypadł z gry. Ulrich i Yumi stracili sporo punktów.
- Słyszeliście, co powiedział?! - krzyknął nagle Jeremy. - Doprowadźcie Aelitę do wieży! Musimy zerwać Jego kontakt ze światem realnym!
- Idź, Aelita! Zajmiemy się nim - krzyknął Ulrich przez ramię. Dziewczyna bez słowa popędziła do Wieży, odprowadzana spojrzeniami przyjaciół i Super Dymem Williama. Ułamek sekundy potem William zmaterializował się tuż przed Wieżą, jednak nie zdążył dogonić różowo - włosej.

Reina weszła do kanałów. Ale tu śmierdzi... - pomyślała z obrzydzeniem. Szła równym, powolnym krokiem, co upodobniało ją do maszyny. Tu, pod ziemią, panował półmrok, ale dziewczyna nie zwracała na to uwagi. Dwa symbole w jej oczach migały złowrogo.
Reina wspięła się po drabinie i przymrużyła oczy. Był koniec maja i słońce raziło ją swymi promieniami. Duch przyspieszyła i szybkim krokiem weszła do fabryki. Pospiesznie wpisał kod do windy i zjechała do Sali z Superkomputerem.
Wrota otworzyły się.
- Hę? - zdziwiony okularnik wychylił się z fotela, by ją zobaczyć. - Hej, pospieszcie się! To Reina jest pod kontrolą X.A.N.Y!
Po czym  został brutalnie zrzucony z fotela pod wpływem energetycznej kuli, którą go poczęstowała.
Aelita stanęła pośrodku platformy i uniosła się na wyższy poziom wieży. Położyła rękę na panelu. System rozpoznał ją.
- AELITA - wyświetlił się napis.
- CODE
- LYOKO
Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Pliki danych otaczające ją zaczęły spływać w dół Wieży, czyniąc ją gotową do Powrotu. Aelita zwróciła uwagę na kolejny, ponadprogramowy napis na panelu:
- WELCOME, GHOST!
Reina Ghost - zdążyła pomyśleć Aelita. Powrót do Przeszłości zalał świat mleczną poświatą.

Usiadłam na swoim łóżku. Wiecie, jak to jest przeżyć coś dwa razy? Ja wiem. Pamiętam wszystko. Nawet to, jak rzuciłam Sissi na przeciwległą ścianę. Wpadłam na nią na korytarzu.
- Fioletowy od dawna nie jest już modny, Duch - skrzywiła się.
Oniemiałam.
- Co tak stoisz, jakbyś ducha zobaczyła, Ghost? - zarechotała dziewczyna.
Cofnęłam się do pokoju. Yumi siedziała na łóżku i czytała kolorową gazetę.
- Nie przejmuj się Sissi - mruknęła, widząc moją minę. - W gruncie rzeczy jest nieszkodliwa.
- Nie o to mi chodzi, Yumi - pokręciłam głową. - Ja...
- Hm? - zaniepokoiła się.
- Pamiętam to wszystko. Ten dzień... rozpoczął się dwa razy. Poszliście do fabryki, a ja zobaczyłam jakiegoś... ducha. Opętał mnie, a ja nie mogłam się wydostać. To był ten X.A.N.A, prawda?
Tym razem to ona miała głupią minę. Do pokoju (bez pukania!) weszli przyjaciele Japonki.
- Co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczyła... Ducha! - zaśmiał się Odd.
- Cicho bądź! - Aelita zmarszczyła brwi.
- Jeremy - Yumi zwróciła się do okularnika i wskazała na mnie głową. - Powrót do przeszłości... nie zadziałał... na nią.

środa, 2 lipca 2014

#1 Widzę cię!

- Oto twój pokój, młoda damo - pani Kensington wskazała mi jeden z pokojów na piętrze internatu. - Przykro mi, że nie możesz mieszkać ze swoją siostrą, jednak ograniczenia wiekowe nie pozwalają...
- Może być - mruknęłam. Wcale nie chcę być w jednym pokoju z Leirą. Ona pewnie zajęła już mieszkanko Sissi.
- Będziesz dzielić go z dziewczynką z twojej grupy wiekowej, z twojej nowej klasy - wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia. - Rodzice nie mówili ci, że przepisali cię do 10 b? - zdziwiła się nauczycielka. Po czym wyrecytowała dobrze znaną nauczycielom i uczniom formułkę "co wolno, a czego nie wolno", oraz dni inspekcji. I poszła.
"No to wio" - pomyślałam i nacisnęłam klamkę. Drzwi uchyliły się, a ja cofnęłam się. Ciekawe, na kogo będę zdana...
- Wchodź, Rei, nie bój się! - usłyszałam dobrze znany mi głos. Nie, tylko nie ona...
Yumi Ishiyama siedziała na swoim łóżku, ubrana w te same czarne rzeczy, co zawsze, z tym samym zagadkowym uśmiechem, jaki zapamiętałam.
- Cześć, Reina! - uśmiechnęła się szerzej. Skąd w niej ta zmiana? Zawsze wyglądała na ponuraczkę...
- Hej - burknęłam i weszłam do pokoju. Po Yumi spodziewałam się czarnych ścian i mebli, ale myliłam się. W pomieszczeniu znajdowały się dwie szafy, dwa łóżka, dwie komody i dwa biurka przy oknie. Wszystko jak w lustrzanym odbiciu. A ściany były oliwkowe.
Japonka także nie rozpakowała wszystkich swoich rzeczy - w walizkach zostało jeszcze trochę ubrań, szczoteczka, pasta, grzebień, kosmetyki. No i pamiętnik.
Usiadłam na drugim łóżku i zabrałam się za rozpakowywanie swojej walizki. Moja garderoba, przyznam, nie jest uboga - pięć par spodni, kilka bluzek, sukienki, spódnice, buty, jakieś kosmetyki i dużo innego badziewia...
- Jak ty to wszystko zmieścisz? - zapytała ze śmiechem Yumi, która włożyła do swojej szafy kolejną porcję ubrań.
- Siostra niedawno zaszalała z zakupami - uśmiechnęłam się nieśmiało. - Jesteśmy prawie takiego samego wzrostu, więc wzięłam to, co jej się nie podobało.
- Dużo tego  - Yumi uniosła brew.
- Wierz mi, to tylko jedna piąta tego, co kupiła.
- Nieźle... - mruknęła Japonka, wzięła do ręki książkę i usiadła na łóżku. Nastąpiła chwila cudownego milczenia. Dokończyłam układanie ubrań i również postanowiłam poczytać.
Niestety, krótko cieszyłam się ciszą. Po pięciu minutach w pokoju pojawili się przyjaciele Yumi.
- Czysto tu macie! - powiedział jakiś brunet bez przywitania. Jak on miał? Ulrich? Jakaś sympatia Yumi. Gabriel o nich szczególnie mówi najwięcej. Wiadomo, Hirokiego to interesuje.
Różowo - włosa dziewczynka podeszła do mnie i wyciągnęła rękę.
- Aelita. Witaj w internacie!
Z ociąganiem podałam jej dłoń. Zawsze niepokoił mnie ten różowy.
- Reina. Dzięki.
Zdziwiłam się, ile osób może się tu zmieścić, ale nie odezwałam się ani słowem. Po co im przeszkadzać? Była tu cała ich banda, oprócz okularnika. Ciekawe, gdzie się podział. Rozmawiali głównie z Yumi. "Jak się podoba, co tam u niej, rodzice w Japonii etc."
Blondyn z fioletowym pasmem włosów przywitał się jako drugi.
- Duch! - wyszczerzył się. - Widzę Ducha! Ulrich, niepotrzebne ci już seanse spirytystyczne. Mamy tu żywy okaz!
Brunet spłonął rumieńcem. A, pamiętam! Sissi cały tydzień nawijała o domniemanym duchu w kotłowni. Widać Ulrich także uczestniczył w "obrzędach".
- Odd! - Yumi zmarszczyła brwi i zwróciła się do mnie.- Nie przejmuj się, on tak cały czas. Ma dziwne poczucie humoru.
Skinęłam głową na znak, że się nie przejmuję. Bo czym? Już kilka razy słyszałam od Sissi. Przywykłam.
Nagle, zupełnie jak przypuszczałam, do pokoju wparował okularnik.
"Świetnie - pomyślałam - mamy komplet".
Jednak zamiast się przywitać, jak na przyjaciela przystało, już od progu wrzasnął.
- Alarm! X.A.N.A. atakuje!
Na mój widok spłonął rumieńcem.
- Och, przepraszam - powiedział. Cała banda zerwała się na równe nogi i wszyscy razem wybiegli na korytarz. Widziałam ich, jak pędzili przez dziedziniec w stronę parku.
Westchnęłam i położyłam się na plecach. Kolejna głupia zabawa? Pewnie wymyślili tego X.A.N.Ę, by pogadać w spokoju, z dala ode mnie.
Że też rodzice  musieli się przeprowadzić! Ojczym znalazł ofertę pracy, gdzieś daleko. A Leira chciała zostać tutaj, we Francji. Ogarnęło mnie dziwne zmęczenie, jak zawsze po przeprowadzce, czy w hotelu.
Już zamykałam oczy, żeby się zdrzemnąć, zobaczyłam przed sobą niewyraźny kształt. Wrzasnęłam i usiadłam na łóżku.
To NAPRAWDĘ był duch. Wielki tuman szarej mgły z dziwnym znakiem, przypominającym oko. Zdaje mi się, że wyłonił się z gniazdka elektrycznego. Wyglądał przerażająco. "To jest X.A.N.A." oznajmił jakiś głos w mojej głowie, ale odtrąciłam go.
 Cień zbliżył się i... wniknął we mnie. Jeszcze przez parę sekund wrzeszczałam i ogarnęła mnie ciemność.

#Prolog. Nowa od dawna

No... cześć. Jestem Duch. Nie, nie odmienia się. Duch i tyle.
Tak naprawdę nazywam się Reina Ghost i jestem pół Hiszpanką (mój ojciec pochodził z Wielkiej Brytanii). Chodzę do klasy 10e we francuskim gimnazjum Kadic. Mam rodzeństwo. Nie mam przyjaciół. Tyle o mnie.
Zdziwicie się może, dlaczego ja,  genetycznie Hiszpanka, uczę się w szkole we Francji? No i na dodatek nikt nie uczył mnie hiszpańskiego. Równie dobrze mogłabym być Angielką lub Francuzką, bez różnicy. W Hiszpanii dawno nie byłam i nie interesuję się tym krajem. Francja to moja ojczyzna.
Mój ojciec zmarł, gdy miałam trzy lata. Dalej akcja potoczyła się szybko - mama znalazła pracę gdzieś w okolicach Paryża*, zakochała się, wyszła za kogoś. Mój ojczym pochodzi właśnie z miasta, w którym teraz żyjemy.
Mam siostrę  Leirę, starszego brata Daniela i młodszego - Gabriela. Jakoś sobie radzimy...
Leira jest bardzo charyzmatyczna. Otacza się grupką swoich "psiapsiółek" i adoratorów. Chłopaków zmienia jak rękawiczki. Posiada umiejętność przekładania sprawdzianów, co (wiem, bo dużo się o tym gada w młodszych klasach) jest bardzo przydatne. Od jakiegoś czasu kumpluje się z rówieśnicą, córką dyrektora - Sissi Delmas. Nie przepadam za nią, a ona za mną. Leira chyba tego nie rozumie.
Daniel jest już prawie pełnoletni - ma 17 lat. To na niego zawsze mogę liczyć, pomoże mi w miarę swoich możliwości. Ma dużo kumpli, którzy są spoko, ale mają mnie za małe dziecko. Kiedyś jeden z nich przyniósł mi urodzinowy prezent - różowego pluszaka.
- Każda dziewczynka lubi różowy - powiedział wtedy. Grzecznie podziękowałam, ale aż się we mnie burzyło - Aelita owszem, ma różowe włosy i sukienki, ale ja?! Noszę trampki i fioletowe suknie, ale nie mam różowych ścian w pokoju!
Za to Gabriel...jego najlepszym przyjacielem jest Hiroki Ishiyama, brat mojej dawnej koleżanki - Yumi. Młoda Japonka jednak wybrała towarzystwo trójki chłopaków i różowo - włosej. Zapomniała o mnie. Jak wszyscy.
Uczę się w Kadic od początku, nie zmieniałam szkół, ale mało kto mnie kojarzy, a jeszcze mniej osób o mnie mówi. Znają mnie jako Ghost (Duch, Duch, moi drodzy), siostrę Leiry. Gabriel informował mnie kiedyś, że banda Jeremiego Belpois dawno temu gadała na mój temat. Że taka "Wiecznie Nowa". Tak, dokładnie - Wiecznie Nowa i w dodatku Niewidzialna. Tak jest - Leira ma charyzmę, Daniel uwielbia pomagać, Gabriel wie o wszystkim, co dzieje się w szkole, a ja... potrafię "zniknąć". Niezauważona przejść przed nosami innych uczniów. I nie ma w tym żadnej magii. Nikt mnie nie kojarzy, więc nie muszę się wychylać, prawda? Nie istnieję.
No, przynajmniej tak było. Teraz sytuacja się zmieniła - Daniel niedługo idzie na studia, a my - czyli cała reszta, do internatu. Ktoś się o mnie dowie, może nawet Milly zamieści nowy artykuł: DUCHY W SZKOLE. Masakra.


wtorek, 1 lipca 2014

Wojownicy






Aelita, jako córka twórcy Lyoko - Franza Hoppera, posiada tzw. Klucze do Lyoko, co umożliwia jej dezaktywowanie wież (wieże wykorzystuje X.A.N.A do przedostania się do świata realnego) i "grzebanie" w interfejsie wirtualnego świata. Wciela się w postać elfki. Ponadto potrafi rzucać Polami Energii i zmieniać wirtualną rzeczywistość, tworząc przeszkody terenu.

Dziewczyna przez dziesięć lat tkwiła uśpiona w Lyoko, gdy Superkomputer był wyłączony. Jeremy najpierw uznał ją za Sztuczną Inteligencję, później zaczął tworzyć program do ponownej materializacji Aelity na Ziemi.

Aelita jest dziewczyną obdarzoną niezwykle różowymi włosami. W przyszłości może zostać popularną didżejką. Wiele zawdzięcza Jeremiemu i to do niego ma największe zaufanie.



Yumi urodziła się w Japonii, jednak jej rodzice przeprowadzili się do Francji, gdy była bardzo mała. W Lyoko jest Japońską geishą - do walki wykorzystuje wachlarze. Posiada również zdolność telekinezy, co w połączeniu z umiejętnością Aelity doprowadza do niezłych rezultatów.

Yumi jest najstarsza - chodzi do klasy z Williamem Dunbarem (patrz niżej). Jest o rok starsza od przyjaciół. Ma młodszego brata - Hirokiego, który wyśmiewa jej uczucia, którymi darzy Ulricha Sterna (także patrz niżej). Jako jedyna z paczki nie mieszka w internacie. Od początku wtajemniczona jest w sprawę Lyoko i Superkomputera.

Yumi na pozór wygląda na ponuraczkę - krótkie, krucze włosy, na co dzień chodzi w czarnych bluzkach lub golfach i spodniach w tym samym kolorze. Jak się okazuje, humorem  nie różni się od innych Wojowników. Skrycie podkochuje się w Ulrichu, jednak sytuacja między nimi zmieniła się, gdy w klasie Yumi pojawił się William. Dziewczyna tkwi w rozterce - nie wie, co naprawdę czuje do przyjaciół.



Odd'a cechuje największe poczucie humoru wśród grupy. W Lyoko wciela się w postać człowieka - kota, potrafi strzelać laserowymi strzałkami i tworzyć tarcze energetyczne o małej wytrzymałości. W Lyoko pojawił się jako pierwszy z całej paczki.

Odd jest rodowitym Włochem. Choć jego oceny nie są zadowalające, chłopak nie przejmuje się tym. Jego rodzice także nie wyglądają na zrozpaczonych. "Odd mógłby dobrze się uczyć, jednak jest na to zbyt skromny" - powtarzają. Może ich brak zainteresowania ocenami syna wynika z faktu, że chłopak posiada sporą gromadę sióstr? Możliwe. Jednak Odd nie ma czasu się tym przejmować.

Della Robbia wybiera raczej fioletowe części garderoby.  Oprócz tego na głowie ma fioletowego irokeza. Odd zyskał sławę w całej szkole, i to nie dzięki ocenom na semestr, figlom, czy zaskakującym pomysłom. Jest znany jako podrywacz - chodził z prawie każdą dziewczyną w szkole, czasem z kilkoma na raz. W pokoju, który dzieli z Ulrichem, nielegalnie przetrzymuje swojego psa - Kiwiego.


Ulrich ma opinię nieśmiałego, przystojnego, wysportowanego chłopaka. W Lyoko jest samurajem, do walki wykorzystuje swoje szable. Ma wiele supermocy - supersprint, triplikacja i triangulacja. W praktyce znaczy to, że może biegać bardo szybko, tworzyć dwa swoje klony i zamykać wybranego potwora w trójkącie, gdzie w każdym rogu stoi jeden z jego klonów. Wprawia tym stwora w osłupienie i szybko go eliminuje. Ulrich jako drugi dowiedział się o istnieniu superkomputera.

Ulrich pochodzi z Niemiec. Razem z Yumi trenuje Pencak Silat, pod okiem swojego wychowawcy - Jima. Nie uczy się zbyt dobrze, co wywołuje dezaprobatę ojca, którego nie cieszą sportowe sukcesy syna. Chłopak darzy szczególnym uczuciem Yumi, jednak cały czas jest nękany przez nieznośną córkę dyrektora - Sissi.  Niemiec lubi płatać jej figle i wystawiać do wiatru. Stern ma także lęk wysokości.

Ulrich jest brunetem i na co dzień nosi ubrania w kolorze zielonym. Cieszy się uznaniem w szkole. Od początku nie lubi Williama - boi się, że Yumi wybierze jego, zamiast Niemca. Jasno daje jej o tym znać, mimo, że oficjalnie są "Tylko przyjaciółmi". Ta sytuacja jest niewygodna dla obojga.



Jeremy jako pierwszy odkrył, że w fabryce znajduje się Superkomputer, jednak dotychczas nie walczył w Lyoko. "Ja się po prostu do tego nie nadaję" - twierdzi. Przez przyjaciół nazywany jest Einsteinem - bez problemu operuje komputerem kwantowym.

Einstein jest najlepszy z klasy, jeśli chodzi o naukę. Na lekcjach wuefu rzadko kiedy się zjawia, wagaruje. W tym czasie zazwyczaj siedzi przed Superkomputerem, często w towarzystwie Aelity.  Można mylnie stwierdzić, że skoro Jeremy nie walczy w Lyoko, jest on zupełnie niepotrzebny. Otóż bez niego wszystkie operacje nie miałyby sensu - to on ostrzega załogę przed potworami, ulepsza bronie, dodaje pojazdy.

Jeremy jest blondynem - okularnikiem. Podczas ataków X.A.N.Y przebywa w realnym świecie, więc jest najbardziej narażony na niebezpieczeństwo ze strony wirusa.


William późno dołączył do klasy Yumi. W Lyoko operuje Mieczem - Żyletą. Używa Super - Dymu. Jest wspaniałym wojownikiem,  jak na nowicjusza nieźle sobie radzi... szkoda, że po stronie X.A.N.Y.

William pochodzi z Anglii. Yumi od początku mu się podobała, mógłby zrobić dla niej wszystko. jego największym rywalem jest Ulrich.  

Właściwy wątek Williama rozpoczął się, gdy X.A.N.A urósł w siłę i Wojownicy potrzebowali kolejnego członka załogi. Wybór padł na Williama. Jednak chłopak za bardzo wierzył w swoje umiejętności - Scyfozoa dopadła go już po pierwszej bitwie. William przeszedł na stronę X.A.N.Y. 
Tak, to było robione w PPG (prostym programie graficznym). Nie, nie w Paincie. Ipiccy. A mogliby stworzyć edytor Stwórz Bohatera Lyoko! Mogliby!

Reina uczyła się w Kadic od lat. Niezauważana przez uczniów i większość nauczycieli, trwała w swoim światku samotności, odizolowana od innych. Nazywali ją Duchem, potrafiła stać się niewidoczna dla świata. Aż pewnego razu...

W Lyoko nie posiada żadnej broni. Wykorzystuje to, czego nauczyła się w realnym świecie - sztukę znikania. Reina umie niezauważona przedostać się na skraj sektora. tak jak duchy, przenika przez trudności terenu. Gdy zechce,  przejdzie w powietrzu nad szczeliną Morza Cyfrowego. Jej jedynym atakiem jest spryt i obrona.

Reina jest Hiszpanką. Reina - czyli królowa. Królowa Duchów. Jej jedyną znajomą jest Yumi, która chodzi do równoległej klasy i mieszka tuż obok. W dzieciństwie bawiły się wspólnie, jednak Japonka niespodziewanie zniknęła z życia dziewczyny, czyniąc ogromną pustkę i wzmagając potrzebę akceptacji.

Duch nosi zazwyczaj ciemnofioletowe, długie sukienki. Ma czarne włosy, które wiąże jedynie podczas zajęć wuefu oraz na basenie. Uczy się przeciętnie, ale jest świetną aktorką. Założę się, że każdy uwierzy w jej kłamstwo.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Akcja toczy się w czwartym sezonie Kodu Lyoko, gdy William jest opętany przez X.A.N.Ę, Skidbladnir w budowie, a Lyoko niedawno odbudowane.
Prolog już niedługo.
Lav ^^