Aelita
- Jestem, Jeremy - głos różowowłosej odbił się od wirtualnych ścian Wieży. Tak, jak się spodziewała, na pulpicie nadal widniały te dziwne symbole.
)(4/V4 (0|)3 |O|)2|3|V||3
- Wiesz, co to może oznaczać? - Jeremy wydawał się bardzo zmęczony, ospale klikał w klawisze. - To nie jest kod, nie ma żadnej sekwencji, to wszystko jest... nielogiczne...
- Czekaj, Jeremy - Aelita łagodnie uciszyła przyjaciela, przyglądając się kilku pierwszym znakom: dwóm nawiasom i czwórce. Następna liczba stała koło litery V, poprzedzonej ukośnikiem. Dziewczyna parsknęła - kiedyś już zapoznała się z takim pismem. Z tym, że to jest niemożliwe, przecież XANA... No jasne, XANA!
)( 4 /V 4
- Jeremy, mam - szepnęła, uśmiechając się pod nosem.
Reina
William stał, zwrócony do mnie przodem, ale nie mógł mnie zobaczyć. Na jego nieszczęście, ja doskonale widziałam jego. Delikatne grymasy twarzy, półuśmiechy, nerwowe splatanie i rozplatanie palców. Mój nemezis wyraźnie się wahał, próbował podjąć jakąś decyzję... albo kable mu się przepaliły.To też jest prawdopodobne.
Nie mogłam zaprzeczyć, że nie jest przystojny, z tymi swoimi czarnymi jak węgiel oczami i gęstymi kosmykami. Ale stał po niewłaściwej stronie, chociaż nie znam jego punktu widzenia. Ciekawe, czym dla niego jesteśmy. Płatnymi zbójcami? Tajnymi agentami rządu?
Gdy Aelita ruszyła w stronę Wieży, drgnął, ale nie zamierzał jej gonić. Poza tym wyglądał na przybitego.
Stałam się widzialna.
- Hej, William! - powiedziałam, patrząc na niego wyczekująco. Chłopak spojrzał na mnie, ważąc miecz w dłoni, ale nie zaatakował. Usłyszałam dudnienie czyichś stóp, a po chwili nadbiegł Odd i stanął przy mnie.
- Co robisz? - syknął. - Mnie też się nudzi, ale...
- Co robisz? - syknął. - Mnie też się nudzi, ale...
Wiliiam zamachnął się tasakiem i uderzył Włocha płazem w ramię. Blondyn zatoczył się i wycelował w niego wyrzutnię strzałek.
- Koleś, chciałem się tylko przywitać! - wykrzyknął zaczepnie, przezornie cofając się o krok.
- Z nim nie gadam - wycedził brunet.
- Odd, odejdź - odezwałam się. - Nic mi nie będzie, idź już! - zapewniłam, gdy spojrzał na mnie, jak na wariatkę.
Kiedy dołączył do reszty Wojowników, zwróciłam się do Williama.
- Dobra, to dziwne pytanie, ale... co cię trapi? Nawet nas nie atakujesz.
- Co: co jest? - odburknął. - XANA kazał mi czekać.
- A ty chciałbyś nas od razu powybijać? - zaśmiałam się nerwowo. Nastolatek warknął coś niezrozumiale, a zza krawędzi sektora wyleciała manta. William wskoczył na jej grzbiet, wyciągając do mnie rękę, a ja bez słowa stanęłam za nim i objęłam go w pasie.
- Pokażę ci coś - oznajmił. - Jak nas nie zestrzelą.
Przez dłuższy czas słyszałam za sobą ostrzegawcze i oburzone okrzyki moich przyjaciół.
Ulrich
- A to - dziewczyna wskazała krępego człowieczka siedzącego w jednej z setki małych cel. - Jest Grimlu. Większość doby przesypia, ale czasem... no, cóż, przestaje być uroczym gnomem. Potrafi zmieniać postać - Aniela wzruszyła ramionami. - Adekwatnie do wzrostu, ma się rozumieć.
Ulrich kucnął i przyjrzał się skulonej postaci. Ludek miał ogorzałą, pomarszczoną cerę i długie, pozlepiane siwe włosy. Gdy spał, nie wyglądał niebezpiecznie. Był ubrany w krótką, białą, jednak przepoconą tunikę bez rękawów. Na jego przedramionach widniały wielkie, granatowe sińce.
- Kto mu to zrobił? - Niemiec zmarszczył brwi.
- Strażnicy - dziewczyna ponownie wzruszyła ramionami. - Nie, hola, hola, nie mów mi, że jest ci go żal! To sługus XANY! Patrz...
Aniela niecierpliwie zastukała w pręty, a po chwili, wyraźnie niezadowolona, wyciągnęła z kieszeni miarkę i rozwinęła ją, sięgając do wnętrza klatki.
Stworek otworzył powieki i rozejrzał się, wyraźnie rozkojarzony. Widocznie po chwili przypomniał sobie, gdzie jest, bo spojrzał z wściekłością na Anielę. Ulrich zamarł.
Skrzat przygarbił się, a jego skóra zaczęła pulsować i lśnić jadowicie zielonym blaskiem. Grimlu wyszczerzył ostre jak igły kły w przerażającym uśmiechu.... a po chwili zamienił się w kulę dymu. Pręty rozgrzały się do czerwoności, a Aniela odciągnęła Ulricha od klatki. Cela zalśniła, a stwór w środku zasyczał wściekle. Gdy dym się rozwiał, ponownie ujrzeli go śpiącego.
- Najlepsze zabezpieczenie przeciwko zmiennokształtnym gnomom - dziewczyna uśmiechnęła się. - Oto nasi strażnicy: pan ogień i pan elektryczność!... Hej, co ci jest?
Ulrich nie odpowiedział. W bezruchu przyglądał się stworowi, na przemian zaciskając i rozluźniając palce. Wciąż nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył.
Między oczami Grimlu widniał pulsujący czerwonym światłem znak XANY.
~~~
Fantasy i Kod Lyoko? Zabijcie mnie. Ale ocena tego rozdziału należy do Was - mam nadzieję, że jest OK :)
Z innej beczki - chciałam Wam podziękować (bo jest za co! ;) ) Po prostu za to, że jesteście, komentujecie moje wypociny, czytacie tego bloga. Dzięki Wam wciąż nabieram nowej chęci na pisanie opowiadań, choć Kodu już nie oglądam.
Tak więc - dziękuję!
I pozdrawiam :)
~~~
Fantasy i Kod Lyoko? Zabijcie mnie. Ale ocena tego rozdziału należy do Was - mam nadzieję, że jest OK :)
Z innej beczki - chciałam Wam podziękować (bo jest za co! ;) ) Po prostu za to, że jesteście, komentujecie moje wypociny, czytacie tego bloga. Dzięki Wam wciąż nabieram nowej chęci na pisanie opowiadań, choć Kodu już nie oglądam.
Tak więc - dziękuję!
I pozdrawiam :)