czwartek, 28 sierpnia 2014

#7 Pułapka uczuć cz.3 Wiadomość od...

- Wiesz, Jeremy, nie robimy sobie wakacji - stwierdził Odd cierpko, atakując Williama od tyłu. Sługa X.A.N.Y. zręcznie uskoczył przed gradem strzał i obrócił się, by zaatakować przeciwnika. - Poza tym Aelita już dawno weszła do Wieży.
Pod osłoną niewidzialności kopnęłam bruneta z półobrotu w plecy, chłopak upadł na kolana. Tasak wypadł mu z rąk, co od razu wykorzystałam, przechwytując broń. Miecz zaczął emanować intensywnym, fioletowym blaskiem, jak zawsze, gdy znajdował się w moim posiadaniu. Mocniej chwyciłam rękojeść i skierowałam ostrze w stronę Williama.
- Jesteś otoczony - mruknęłam, patrząc na niego spod przymrużonych powiek. Czarnowłosy tylko pokręcił głową z perfidnym uśmiechem i zmienił się w chmurę dymu. Po dosłownie sekundzie zmaterializował się za moimi plecami i "podciął mi nogi". Upadłam, wypuszczając miecz i od razu wyleciałam z gry.
Wypadłam ze skanera i rozmasowałam obolałe plecy. Świat bez niebezpieczeństw! Dobre sobie.

Tymczasem Aelita oczyściła umysł ze wszystkich myśli i stanęła na środku platformy we wnętrzu Wieży. Już po chwili unosiła się w stronę szczytu Wieży i dotykała półprzezroczystego panelu. Wpisała odpowiedni kod i odcięła X.A.N.I.E. kontakt z realnym światem (przyjmując, że wirtualne światy są nierealne).
- Jeremy? Gotowe.
- Dobrze. Chyba nie obyło się bez większych szkód, więc...
- A obłok? - przerwałam. - X.A.N.A. stworzył go moimi rękami, to nie jest jego własny wytwór. Daję głowę, że unosi się gdzieś w szkole i zaraz dosięgnie Ulricha i Yumi...

Przyjaciele oderwali się od siebie i od razu spiekli raka.
- Co to było? - wymamrotała Japonka, spuszczając wzrok.
- X.A.N.A. - stwierdził ponuro Ulrich, krzyżując ramiona i spojrzał na budynek szkoły. Wyglądał, jakby był okryty różową, gęstą mgłą. - Yumi, patrz! Co to...
Chłopak pospiesznie wyjął telefon. Nieodebrane połączenie - niedobrze - pomyślał i przeczytał wiadomość od Reiny, uśmiechając się pod nosem.
- Co cię tak ucieszyło? - zapytała Yumi podejrzliwie, wreszcie odzyskując dawny nastrój.
- Zupełnie nic - odparł Ulrich, łapiąc przyjaciółkę za rękę i pociągając ją za sobą.
- Ale co...? - urwała nagle, oglądając się do tyłu. Przyspieszyła.  Niemiec wystukał numer do Einsteina.
- Jeremy! - krzyknął do telefonu. - Ściga nas jakiś...
- Mgielny potwór? Czekaj, zaraz się tym zajmę - zapewnił głos okularnika. - A teraz...schowajcie się gdzieś. Odebrałem jakąś wiadomość, muszę ją zapisać, żeby jej nie utracić...
- POSPIESZ SIĘ! - rozkazał Ulrich i wydłużył krok.. Yumi zrównała się z nim i spojrzała na przyjaciela z ukosa.
- I co?
- Trochę sobie pobiegamy - stwierdził.

Jeremy pospiesznie otworzył pocztę i zamarł.
- Szybciej, szybciej! - wyszeptał. Musi się spieszyć, a ten złom muli, jakby na złość... Wreszcie. Dziwne, e-maile zwykle ładowały się cztery razy szybciej...
Chłopak przeczytał nagłówek i zamrugał ze zdziwienia.

- Hej, Jeremy! Nie odpalasz Powrotu?... - zapytałam, wchodząc do pomieszczenia w towarzystwie Odd'a i Aelity. Widząc, w jakim okularnik jest stanie (zero reakcji), podeszliśmy do niego.
Na monitorze wyświetlało się okno z jakąś wiadomością. Aelita jako pierwsza spojrzała na ekran i zachłysnęła się z przejęcia. W jej oczach pojawiło się naraz zdziwienie, radość i tęsknota.
- "Drogi Jeremy!" - zaczęłam czytać. - Och, nie ma nadawcy.  "Na wstępie dziękuję ci za pomoc - bez ciebie nikt nigdy nie otworzyłby Superkomputera i ja, wraz z Aelitą, skazani bylibyśmy na wieczną wirtualizację w tym dziwnym świecie.
Jak wiesz, X.A.N.A. jest coraz potężniejszy, jednak ja... dawno temu skonstruowałem pewien program, pozwalający na przedarcie się do równoległych wszechświatów (mniemam, że znasz już teorię "Bąbli"). Udało mi się skontaktować z dzieciakami, które całymi dniami przesiadywały w fabryce, jota w jotę podobnej do tej. W tamtym świecie także był Superkomputer, jakby oba światy - nasz i ich - w jakiś sposób się przenikały. Właśnie przez ten komputer utrzymywałem z nimi kontakt. X.A.N.A. chyba dowiedział się o moich planach, jemu także udało się przedrzeć do tamtego świata. Dzieciaki dzielnie walczyły w systemie podobnym do Lyoko, a raczej - w świecie, który znajduje się DOKŁADNIE pod Lyoko. Podzielony jest, jak Lyoko, na sektory, zwane tam Partiami - Ciemną, Świetlistą, Czerwoną i Błękitną. Odcinali X.A.N.I.E. kontakt ze światem rzeczywistym przez dezaktywację Kul.
Gdy sprawy się skomplikowały, a ja postanowiłem wraz z Aelitą zmaterializować się w Lyoko i wyłączyć Superkomputer, popełniłem straszliwy błąd, w konsekwencji którego te dzieciaki zostały "wessane" do Podziemi (bo tak zwał się ten świat).
Jeremy, znalazłem przesmyk między Lyoko, a Podziemiami - przesyłam Ci współrzędne. Proszę, uratuj te dzieciaki, nie zasłużyły na los, który im zgotowałem.
Powodzenia,
Franz Hopper"

[Oniemiały Jeremy skończył zapisywanie wiadomości, po czym odpalił Powrót, ratując parę uwielbiających się przyjaciół przed losem różowego widma]

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W następnym rozdziale trochę mniej o Aelicie i trochę w ogóle o reszcie. Może znajdziecie podobieństwo między pewną japońską (nie mylić z Yumi) małolatą, a Reiną? Ciekawe.

A ja zapraszam do komentowania, odradzam Liebster Award (w życiu nie znajdę tylu autorów, by to napisać) i życzę miłego dnia :D
Pozdrawiam serdecznie XD
Lavionia ;)

niedziela, 24 sierpnia 2014

#7 Pułapka uczuć cz.2 Postanowienia

- Jezu, Jeremy! Jak się tym kieruje?! - krzyczałam jak opętana, manewrując między drzewami. Już kilka razy omal nie wpadłam do Cyfrowego Morza, taki ze mnie rajdowiec.
- Zapytaj Ulricha - odpowiedział spokojnie Einstein. Westchnęłam i przyspieszyłam, starając się skrócić odległość między mną a Odd'em i Aelitą. Tuż za mną maszerował zgrabny rządek karaluchów, co chwila strzelający laserami i utrudniający mi i tak beznadziejną jazdę.
Przypomnijmy, że Ulrich wraz z Yumi wpadli w pułapkę uczuć sprezentowaną dla nas przez X.A.N.Ę. i migdalą się gdzieś przed szkołą. Rozumiem, że już wcześniej szaleli za sobą, ale jak wiadomo dzięki X.A.N.I.E. popada się w skrajności, i to pod każdym względem. Tak to jest, jak się walczy o przetrwanie. "Niewiedza już was nie chroni*" i tak dalej.
- Patrz Aelita, nietrzeźwy pirat drogowy pod nami - zażartował Della Robbia, równając się ze mną.
- Bardzo śmieszne, Odd - burknęłam. - Spróbuj tym jechać, wymienimy się!
- Ja już mam swój pojazd... - mrugnął do mnie i nagle zawrócił, stając przed hordą robali. Bez słowa porzuciłyśmy go tam, widać dzisiaj to ja będę eskortą "księżniczki".
- Już widać Wieżę - Aelita odetchnęła z ulgą.
- I naszych przyjaciół, również - dodałam cierpko, krzywiąc się na widok Williama. A tak liczyłam, że szybko załatwimy sprawę, i będzie po wszystkim. Ale oczywiście teraz rozpocznie się kolejna gadka o mnie i o X.A.N.I.E. Jak zwykle, to ja zostanę sam na sam z Dunbarem, a Aelita zajmie się megaczołgami. Super.
Z ulgą porzuciłam motor, pozwalając, by jechał sam dokładnie na Williama, jednak pojazd ledwie drasnął chłopaka. William zaśmiał się i od razu przeszedł do ataku. Na szczęście w porę udało mi się zniknąć.

Odd z łatwością uporał się z niemal połową potworów, zostały już dwa ostatnie rzędy, po cztery karaluchy. - Czyli osiem brzydali do wyeliminowania - mruknął chłopak (ach, ta matematyka...) - Jeremy, wiesz, kończą mi się strzałki... A w sumie, dzięki - wyszczerzył zęby w uśmiechu. Z naładowaną wyrzutnią laserowych strzał załatwi te stworki w kilka sekund.

Aelita uskoczyła przed...no nie wiem... ścianą megaczołgu. "Niezłe są" - przemknęło mi przez myśl. Słysząc świst przelatującej broni odruchowo uskoczyłam w bok, i całe szczęście. Miecz Williama niemal mnie trafił. Muszę się skupić...

Odd załatwił karaluchy co do jednego. Zręcznie zawrócił na desce z postanowieniem, że wyeliminuje także pozostałe potwory. Małe zwycięstwo dodało mu odwagi, był pewny, że poradzi sobie bez niczyjej pomocy. Za to dziewczyny... bez niego na stówę nie dadzą rady.

Aelita uskoczyła przed kolejnym pociskiem, po czym zręcznie rzuciła polem energii w zamykającą się żelazną kulę. Megaczołg zamknął się o jedną setną sekundy za późno.
- Jednego mniej! - szepnęła uradowana i zacisnęła pięści. Niszczenie tych potworów było bardzo trudne, ale Wojownicy wprawili się już dawno temu. Aelita podbiegła do dwóch ostatnich potworów i stanęła dokładnie między nimi. Kule otworzyły się, odsłaniając matowe symbole X.A.N.Y.  Ich pan obecnie zajmował się spustoszeniami na Ziemi, przejmując uczucia uczniów i zamieniając ich w bezmyślne zjawy, więc nie grzeszyły inteligencją. Tak, X.A.N.A. przyczynił się do roboty Reiny. Znał jej pragnienia, z wysiłkiem sterował jej zachowaniami, mącił jej w myślach. Była odważna, a jednak nieśmiała. Zadziorna, ale cicha. Wkrótce rozdarta. Na to czekał X.A.N.A.
Różowo-włosa w porę włączyła swoje różowawe, holograficzne skrzydła i jak strzała pomknęła w górę. Płomienie megaczołgów zetknęły się, walcząc o przewagę i spychając potwory do urwiska. Potwory nie mogły przeciwdziałać swojemu zniszczeniu. Aelita pomknęła do Wieży.

W czasie, gdy Odd pokonywał małą armię, Jeremy w milczeniu śledził walkę dziewczyn zza ekranu monitora.
- Nieźle sobie radzą - przyznał szeptem. W rzeczywistości oczekiwał na kolejną dawkę dławiącego strachu. Nie wierzył, że X.A.N.A. tak łatwo się poddaje, ale nie miał pojęcia, w jaki sposób zdołał sterować jego emocjami. W dodatku szczerze obawiał się różowego obłoku stworzonego nieświadomie przez Reinę. Nagle okularnik pochylił się nad monitorem, niemal dotykając nosem ekranu. Na pulpicie pojawiło się nowe okno.

NCPLWŚĆ---ZŁŚĆ---NNWŚĆ---4
MŁŚĆ---SPKJ--SZCZŚC---89
STRCH---LK---OBW---10
LK---STRCH---ŚMRĆ---8
PWNŚĆ---ODWG---GŁPT---15

- Co to jest?! - mruknął z niedowierzaniem. Wiedział, po prostu wiedział, że ma to związek z atakiem X.A.N.Y. Tylko co oznaczają te znaki? - Myśl, Jeremy, myśl... Mam!
Blondyn wyjął z plecaka kartkę i długopis i zaczął pisać.

NCPLWŚĆ - Nieciepliwość, ZŁŚĆ - Złość, NNWŚĆ - Nienawiść
MŁŚĆ - Miłość, SPKJ - Spokój, SZSZŚC - Szczęście
STRCH- Strach , LK - Lęk, OBW - Obawy
LK - Lęk, STRCH - Strach, ŚMRĆ - Śmierć (?)
PWNŚĆ - Pewność, ODWG - Odwaga, GŁPT - Głupota 

- Niecierpliwość, złość i nienawiść to pewnie uczucia Aelity, Miłość, spokój i szczęście lub szaleństwo to chyba dla Ulricha i Yumi, strach, lęk i obawy to zapewne moje, zaś lęk, strach i śmierć to pewnie odczucia Odd'a. Czyli Reinie zostają pewność, odwaga i głupota - mruczał do siebie Jeremy, zapisując imiona przy każdym z wersów. - A te cyfry? Punkty, ilość? Procenty? No tak, racja... Aelita była nieco zła i niecierpliwa, ale w miarę normalna, więc gdy została oblana wodą, miała bardzo mało procent. Ja i Odd mieliśmy podobną ilość, ale Reina... wybudziła się pierwsza, ale nie zmoczono jej, więc odczucia nadal się jej trzymały. Pewnie Lyoko zatrzymało ten proces. A Yumi i Ulrich... - ponownie zerknął na monitor. Ilość punktów wynosiła teraz 92. - Nadal są pod wpływami X.A.N.Y! Hej, pospieszcie się! Ulrich z Yumi mają kłopoty!!!- wrzasnął do mikrofonu.

Tymczasem duży, różowy obłok leniwie posuwał się po szkole, zmierzając w stronę bramy.

~~~~~~~~~~~~~~~

A więc druga część siódemki za nami (a będą trzy).
Na koniec krótka informacja:
Wybaczcie, ale nie mogę przyjmować od Was Liebster Award - po prostu nie chcę wysyłać pytań tym samym osobom. Liebster Award "zdobywa popularność" i po jakimś czasie zamiast postów na blogach będą pojawiały się same pytania i odpowiedzi. Nie zrozumcie mnie źle.

Pozdrowienia od
Lav :D








czwartek, 21 sierpnia 2014

Liebster Award

Witam :D
Dziękuję Brie za nominację do Liebster Award ;)

Nominację do Liebster Award można otrzymać od innego blogera, według którego dany blog dobrze funkcjonuje. Nominowane są blogi o małej ilości obserwatorów, co może pomóc w ich rozpowszechnianiu. Należy odpowiedzieć na 11 pytań zadanych przez osobę, która cię nominowała, a następnie samemu nominować 11 blogów (i poinformować o tym ich autorów). Nie można nominować osoby, od której otrzymało się pytania.

Pytania:



1.Co skłoniło Cię do założenia bloga? 
Cóż... inne blogi XD
2.Wolisz pisać czy czytać?
To i to, niemal po równo. Z przewagą czytania ;D
 3.Jakie zwierzę może odzwierciedlać twój charakter?
Czasem sowa, a czasem nadpobudliwa wiewiórka, często z wścieklizną...
 4.Chciałbyś/chciałabyś zmienić miejsce zamieszkania?
Czasem tak, chociaż tu gdzie jestem, nie jest źle :P
 5.Masz drugie imię?Jak ono brzmi? 
A i owszem :D Małgorzata
6.Czekolada mleczna czy gorzka? 
Mleczna :D
7.Jaki jest Twój ulubiony miesiąc w roku?
Hm... czerwiec. 
 8. Masz zwierzątko? Jak ma na imię?
Tak - spaniela Inkę
 9.Byłeś/aś na jakimś koncercie? 
Na fragmencie koncertu zespołu Dżem, kilka lat temu, oraz niedawno na skrawku koncertu WPA (Wszelkie Przejawy Artyzmu), w Dusznikach Zdroju
10.Ulubiona bajka z dzieciństwa?
Z kreskówek  z wczesnego dzieciństwa chyba "W.I.T.C.H.", a z bajek... Reksio? Rumcajs? Nie pamiętam...
 11.Co zmieniłabyś w swoim życiu?
Raczej nic, chociaż chciałabym być trochę odważniejsza...

Nominuję:


Moje pytania:

1. Twój ulubiony pisarz/pisarka?
2. Dbasz bardziej o wygląd, czy o oceny?
3. Ulubiony piosenkarz/piosenkarka?
4. Grasz w gry komputerowe? Jak tak, to w jakie?
5. Ulubiony przedmiot  w szkole?
6. Obiekt westchnień?
7. Wolisz mieć jednego najbliższego przyjaciela/przyjaciółkę, czy z tuzin dobrych koleżanek?
8. Latanie vs. niewidzialność?
9. O czym najczęściej myślisz przed snem?
10. Jaki jest Twój ulubiony bohater/bohaterka z Twojego bloga?
11. Wolisz książki fantasy/science fiction, czy obyczajowe?


wtorek, 19 sierpnia 2014

#7 Pułapka uczuć cz.1 Mętlik Wojowników

Przyjaciele stali przed bramą Kadic, gdy usłyszeli niezwykle głośny grzmot.
- Szkoła się wali? - mruknął zdziwiony Ulrich wypatrując "czegoś dziwnego".
- Albo to X.A.N.A. - Japonka zmarszczyła brwi i spojrzała na Niemca. - Chodźmy! Rozejrzyjmy się...
Przeszli przez bramę i nagle stanęli, niezdolni do jakiegokolwiek ruchu...

- Co to było?! - krzyknął przerażony Einstein. Bał się przebywania w jakimkolwiek budynku, gdy X.A.N.A. zdobywał "przepustkę" na Ziemię...
- Spokojnie, Jeremy - powiedziała Aelita łagodnym tonem, łapiąc chłopaka za rękę. - Chodź, musimy się pospieszyć. X.A.N.I.E. nie uda się nas zaskoczyć.
Okularnik parsknął, rozglądając się bojaźliwie dookoła, ale dał się poprowadzić. Skąd w nim ten strach? Jeszcze nigdy nie bał się aż tak bardzo...

Wzięłam głęboki wdech i wstałam. Chyba za bardzo się tym wszystkim przejmuję. Nie ma się czego bać, prawda? Co mnie obchodzi jakiś X.A.N.A., William sam mówił, że mam jakieś niezwykłe zdolności. Sama mogłabym podbić świat, nawet się nie męcząc.
Wyprostowałam się i z podniesioną głową podeszłam do drzwi wejściowych. Pewnym krokiem wyszłam z internatu i poszłam na dziedziniec, gdzie "przyjaciółki" mojej siostry dalej śmiały się jak opętane.
- Hej! - krzyknęłam, by wszyscy mnie usłyszeli. Kilkadziesiąt par oczu skierowało się w moją stronę. - Chodźcie za mną...jeśli się nie boicie! - zaśmiałam się i weszłam do szkoły. Za sobą słyszałam niezdecydowane szepty. "O co jej chodzi?" "Wiesz, jak chcesz, możesz iść, ja się jednak boję", "Może będziemy mieli z tego niezły ubaw, idziemy". Odwróciłam się do nich.
- Tchórzycie?!
- A gdzie właściwie mamy z tobą pójść? - zapytał jakiś chłopak z powątpiewaniem. Na moje oko był w moim wieku, ale nie kojarzyłam go, pewnie jakiś nowy. Nieco wyższy ode mnie, jasne włosy, szafirowe oczy. Nawet przystojny.
-  Nie pożałujecie! - mrugnęłam do niego i zniknęłam w budynku. Usłyszałam kroki - udało mi się zebrać sporą grupkę. Wbiegłam na schody i dalej, korytarzem, do pracowni pani Hertz.

- Właściwie, czym my się martwimy? - Yumi uśmiechnęła się szeroko. - Sami świetnie dają sobie radę, wiesz przecież.
- Masz rację - Ulrich skinął głową z tym samym głupkowatym grymasem twarzy. - Poradzą sobie. X.A.N.A. przecież nie jest taki silny...
- Wiesz, Ulrich? - odezwała się Yumi po chwili, patrząc na przyjaciela maślanymi oczami. - Nad czym my się zastanawiamy? Czemu nie jesteśmy razem?
- Nie wiem - odparł. - To jak, będziesz moją dziewczyną?

- Jeremy, weź się w garść! - niecierpliwiła się Aelita. - X.A.N.A. nie zaatakował Ziemi. Musimy tylko dezaktywować wieżę, i po wszystkim. Jeremy!
Blondyn stał skulony na środku korytarza i niepewnie rozglądał się dookoła. Ilekroć różowo-włosa starała się spojrzeć przyjacielowi w oczy, wyczytać w nich cokolwiek, co może być przyczyną jego przerażenia, on spuszczał wzrok. Dziewczyna westchnęła i złapała go za rękę. Pociągnęła go do drzwi wyjściowych i zadzwoniła po resztę.
- Dziwne... Ani Ulrich, ani Reina nie odpowiadają... - zastanowiła się i wystukała numer Odd'a.
Nagle spostrzegła, że cały dziedziniec jest pusty, jedynie przed wejściem do drugiego budynku zebrał się mały tłok. Gdzie są uczniowie?
- ...Halo?! - głos Odd'a był dziwnie cichy. - Aelita, to ty?
- Pewnie, że ja! - fuknęła z coraz większym zdenerwowaniem. - Kto inny? Żadne z was nie odbiera telefonu! Hej, X.A.N.A. aktywował wieżę!
- Wiesz, chyba nie będę mógł iść...- wymamrotał Włoch do słuchawki. - Źle się czuję. Chyba umieram...
- CO?! - wrzasnęła dziewczyna - Odd, nie wydurniaj się! Masz iść do Lyoko!
- Kiedy ja...no nie wiem. Chyba się duszę...
- Nie możesz się dusić, skoro normalnie ze mną rozmawiasz - powiedziała Aelita z udawanym spokojem. - Nie symuluj! Jesteśmy przed internatem. No już, biegusiem!
Po czym rozłączyła się i zaciągnęła Jeremiego (który stał jak skamieniały kilka kroków dalej) na murek przed szkołą.
- Ty tu czekasz - oznajmiła. - A ja idę sprawdzić, co tam się dzieje - machnęła ręką w stronę wejścia do szkoły i odeszła szybkim krokiem.

Skupiłam się na zatrzasku i już po chwili drzwi do pracowni chemicznej leżały kilka metrów przede mną, w odłamkach. Z wysoko uniesioną głową weszłam do pomieszczenia i zwróciłam się do oniemiałych uczniów.
- No co? Wchodźcie!
Poszłam na zaplecze, wybrałam kilka obiecująco wyglądających fiolek oraz przyrządów i wróciłam do pracowni.
- Siadać i patrzeć! - rozkazałam rówieśnikom i wskazałam im puste ławki. Gdy wszystkie miejsca były zajęte postawiłam część zawartości zaplecza na blacie i do największej miski, jaką udało mi się znaleźć, wlałam zawartość wszystkich fiolek. Nie wiem, jakie to były substancje, ale mieszanka zaczęła skwierczeć i bulgotać. Ustawiłam miskę na palniku i podgrzałam miksturę. Była bladoróżowa i miała odurzający, słodki zapach. Po jakimś czasie zaczęła wrzeć, więc odsunęłam się przezornie. Część cieczy zmieniła stan i unosiła się pod sufitem w postaci delikatnej mgiełki, formującej się w jakiś nieokreślony kształt. "Gaz" płynął nad uczniami, aż w końcu zatrzymał się nad rudą Milly i zawisnął tuż nad jej głową. Potem z cichym sykiem wniknął do jej ciała, które stało się niematerialne... Blady duch Milly unosił się kilka centymetrów nad ławką. Przez chwilę gapiliśmy się na nią w milczeniu, aż w końcu uczniowie zerwali się ze swoich miejsc i wybiegli z sali, uciekając przed różowym obłokiem. Mała redaktorka nadal trwała w bezruchu, jakby w transie.
Nagle do sali wbiegła Aelita.
- Reina?! Co ty tutaj robisz?! Nie odbierasz telefonu! Wieża aktywowana! - krzyczała, patrząc na mnie ze złością. Jeszcze nigdy nie widziałam jej w takim stanie.
- Spokojnie! Nic się nie dzieje...
- To jak mi wyjaśnisz...TO?!- wskazała palcem na dziewczynkę. Na jej widmowym czole widniał - jakby namalowany - symbol X.A.N.Y. To odświeżyło mi umysł, moje niedawne odczucia wyparowały. X.A.N.A. w jakiś sposób zawładnął naszymi uczuciami. Tylko jak?!
- Aelita, to wszystko sprawka X.A.N.Y.! - pociągnęłam ją na korytarz. - To przez niego jesteś taka zdenerwowana. Musimy dezaktywować wieżę!
- Właśnie, wieża! Nie gadaj głupot, tylko chodź!
Bez namysłu pobiegłam do łazienki, a Aelita za mną. Odkręciłam kran i chlusnęłam mojej koleżance wodą w twarz. Dziewczyna zachłysnęła się i spojrzała na mnie.
- Dlaczego mnie zmoczyłaś? - zapytała, bez cienia złości. Odetchnęłam.
- Chodź po resztę. Ten obłok jest niebezpieczny.
- Spoko, tylko...
- Hm?
- Weź wodę.
- No tak, racja.


Jeremy siedział tam, gdzie zostawiła go Aelita, w międzyczasie dołączył do niego Odd. Podeszłyśmy do nich.
- Szybko, musimy dezaktywować wieżę! - oznajmiłam, ciągnąc chłopaków za rękawy. Okularnik siedział skulony, nie patrząc mi w oczy, a Odd patrzył na mnie zbolałym wzrokiem.
- Umieram...- wyszeptał.
Aelita wyciągnęła zza pleców butelkę wody i sprawiedliwie "podlała" chłopaków, zostawiając kilka kropel dla Ulricha i Yumi.
- No wiesz?! - Odd otarł ręką czoło, a Jeremy wytarł okulary czystym skrawkiem swetra.
- Pospieszmy się. Wiecie, gdzie Ulrich i Yumi? - zapytałam.
- Taak... przed bramą...ale lepiej im nie przeszkadzać - zaśmiał się Odd. Aelita uniosła brew.
- Wiecie, widziałem ich, gdy do was biegłem, i, jakby to powiedzieć... Okazywali sobie sympatię, czy jakoś tak...
- Całowali się? - podsunęłam.
- No.
Aelita pokręciła głową.
- Może rzeczywiście ich na razie zostawmy... Wiem, że to przez X.A.N.Ę., ale tak nie wypada...
Zgodziliśmy się z nią i popędziliśmy do fabryki. W biegu napisałam SMS'a do Yumi i identycznego do Ulricha:
Jak już się ogarniecie, to chodźcie do fabryki, bo X.A.N.A. atakuje. Aha, pewnie goni was różowa chmurka, to uciekajcie. 
Rei
- Pospieszmy się - rzuciłam i pognałam do fabryki.

- Transfer Aelity. Transfer Odd'a. Transfer Reiny. Skan Aelity. Skan Odd'a. Skan Reiny. Wirtualizacja! - wyrecytował Jeremy. - Rany, sporo tego.
Zmaterializowaliśmy się w Sektorze Leśnym. Od razu przygotowałam się na upadek i tym razem miękko spadłam na nogi. Rozejrzałam się. Odd i Aelita nie marnowali czasu, od razu wskoczyli na pojazdy - Włoch na swoją deskę, zaś Aelita na hulajnogę. Mnie przypadł motor "w spadku" po Ulrichu. 
- Wieża znajduje się na zachód od was. Szybko, nadchodzi komitet powitalny!
- Skąd, gdzie? - zapytałam zdezorientowana. Wokół mnie widziałam tylko drzewa, i drzewa, i... - Aha, już widzę.
Uskoczyłam przed laserem karalucha i nie namyślając się dłużej, wskoczyłam na motor.
~~~~~~~~~~~~~~~~
Hejka!
Kolejny rozdział oddaję w Wasze ręce (mistrzostwo toto nie jest, ale przynajmniej Wojownicy znów mają X.A.N.Ę. na karku). Dodam, że już niedługo wprowadzę kilka nowych postaci... ale dopiero za dwa rozdziały.
Wakacje powoli się kończą, ale co tam:
Miłej końcówki czasu wolnego i braku depresji z powodów szkolnych!
Lavionia

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

#6 Chwila spokoju cz.2 Druga skóra Odd'a

Nieobecność

11.08 - 20.08 (kolonie)



- Tak w ogóle...gratuluję - uśmiechnęłam się do chłopaka, który zarumienił się i wbił wzrok w ziemię. Uniosłam brew. On - Odd Wielki i Wspaniały, żartowniś, samochwała itp... przed chwilą się zapeszył. Niewiarygodne!
- Dzięki - wydukał. Podeszła do nas dziewczyna, która podczas rozdania nagród siedziała obok niego.  Zaszła Odd'a od tyłu i położyła chłopakowi ręce na ramionach. Jej długie, jasne włosy musnęły jego policzek. Widziałam, że się skrzywił. Blondynka zerknęła na mnie, mrugając umalowanymi rzęsami. Od tej jej tapety robiło mi się niedobrze. Mimo to, przetrzymałam spojrzenie.
- To twoja, hm, koleżanka, co, Oddziu? - zaświergotała. Serio. Jej głos był tak wysoki, że aż sztuczny. Zaraz zwymiotuję... Blondyna wyprostowała się i obrzuciła mnie krytycznym wzrokiem. Miała na sobie krótką sukienkę ozdobioną cekinami. Chyba wywróci się na swoich szpilkach...
- No, no...-wymamrotała, myśląc, że jej nie słyszę. - Ale gust...
- Lepszy od twojego, Barbie - odparowałam. Dziewczyna uniosła brwi i wzruszyła ramionami. Z daleka wydawała się nawet fajna. Dopiero teraz zauważyłam, jak się ubrała. Artystka!
Odd stał między nami, dziwnie onieśmielony.
- Zdzwonimy się - dziewczyna uśmiechnęła się sztucznie i cmoknęła chłopaka w policzek, zostawiając na jego skórze czerwoną plamę. Odd odczekał kilka sekund, po czym skrzywił się i wytarł policzek.
- Ble...
Uśmiechnęłam się.
- Kto to był? - zaciekawiłam się.
- Asha - oznajmił cicho. - Moja...dziewczyna.
Aż przystanęłam.
- Umawiasz się z...Barbie? Reszta wie?
- Coś ty, nie wiedzą - odparł. - Ale lepiej o tym nie mówmy, dobra? Umiesz dotrzymać tajemnicy?
- Za kogo ty mnie masz? Pewnie, że umiem.
- To fajnie. Prawda, że świetnie wypadłem? - zmienił temat. - No i ten mój obraz...istne dzieło sztuki! Masz wielkiego farta, że się ze mną zadajesz!
Parsknęłam. Tak, Odd Wielki i Wspaniały wrócił do siebie.

Aelita odłożyła słuchawki z cichym westchnieniem. Wsłuchała się w odgłosy na korytarzu, po czym wstała i zamknęła drzwi na klucz. Mniejszym kluczem otworzyła szafkę przy jej biurku i wyjęła sporych rozmiarów pudło. Położyła je na blacie i wyjęła zawartość.
Profesjonalny zestaw do Mix'owania! Zostań DJ'em we własnym domu!
Różowo-włosa podłączyła słuchawki do urządzenia i kabel do komputera. Wybrała z listy kilka znanych jej kawałków. I zaczęła eksperymentować.

W dawnym pokoju Yumi paliło się światło. Gdzieś w kuchni ktoś stukał talerzami, nastolatkowie słyszeli krzyki dzieciaków. 
- Zamierzasz wejść? - zapytał Ulrich przyjaciółki.
- Coś ty! - Japonka spojrzała mu w oczy. - Nie będę im przeszkadzać. To teraz ich dom.
- Tęsknisz - odgadł chłopak.
- Nie wiesz, jak - westchnęła. - Spędziłam tu niemal całe życie. Też byś tęsknił.
- Nie sądzę - wbił wzrok w ziemię.
- Och, wybacz - Yumi położyła mu dłoń na ramieniu. Chłopak wzdrygnął się i zamrugał kilkakrotnie, ale nie strząsnął ręki.
- Spoko - uśmiechnął się smutno. - Przyzwyczaiłem się, nigdy nie zadowolę ojca. Wymaga za wiele.
- Wracamy? - zaproponowała Japonka.
- Tak, chodźmy.

Pożegnałam się z Odd'em na dziedzińcu i natychmiast dopadła mnie moja siostra.
- Hej, Reina! - krzyknęła na cały głos. - Kto to był?!
Kątem oka zobaczyłam, że chłopak odwrócił się i przystanął. Blondyn machnął ręką: Nie przejmuj się, to dla popisu. Byłam niemal pewna, że chodzi o zachowanie Leiry.
- Twój chłopak?! - dziewczyna nadal wydzierała się, jakby znęcanie się nad - o dziwo - starszą siostrą sprawiało jej niewysłowioną przyjemność. Od jej piskliwego tonu uszy mi pękały, zwłaszcza, że potrafiłam usłyszeć cichy szept z odległości kilkunastu kroków.  Wokół nas zebrał się wianuszek "przypadkowych" osób, w tym Milly i Tamiya.
Odd zaszedł Leirę od tyłu, stanął za jej ramieniem i zrobił głupią minę. Cofnął się o krok i zamachnął się, jakby chciał znokautować moją siostrę. W ostatniej chwili "coś" odrzuciło go do tyłu. Po chwili ponownie zaczął okładać ją pięściami, nawet jej nie dotykając. Przyglądałam się temu z uniesionymi brwiami.
- Co, Reina? Boisz się odpowiedzieć? Wstydzisz się? - zaszydziła z uśmiechem. Mimo różnicy wieku byłam od niej nieznacznie wyższa. Reporterki zaczęły robić zdjęcia, starannie wybierając momenty, w których Odd się popisywał. Teraz robił dziwne miny, parodiując figury modelek, a także jej samej. Biedna Leira myślała, że to ja będę ofiarą tego zdarzenia i starała się wypaść najlepiej jako "prześladowczyni". Mizdrzyła się do obiektywu.
- Odpowiedz coś, dziecinko, nie ma się czego wstydzić. Każdy się kiedyś zakocha...
"Dziecinko"? Nagle przypomniało mi się, że jestem starsza. No i znam Leirę o wiele lepiej, niż sądzi.
- Leira, dziecinko - zaczęłam, nieco niepewnie. - Chłopak, który jest moim domniemanym ukochanym, darzy cię niewątpliwym uczuciem...
- Pewnie, że woli mnie! - zaskrzeczała, zupełnie jak Sissi.
- Zatem nie muszę ci mówić, w jaki sposób wyznaje ci uczucia - wzruszyłam ramionami, obróciłam się na pięcie i odeszłam.
- Aha, możesz pokazać mu swoją kolekcję szmacianek! Zapewne leżą na dnie walizki, tam, gdzie je zostawiłaś, wiesz, żeby twoja współlokatorka się nie skapnęła. Będzie wniebowzięty! - krzyknęłam na odchodnym i szybkim krokiem weszłam do internatu. Przez szybę widziałam czerwoną jak burak Leirę i wianuszek pękających ze śmiechu jej "przyjaciółek".
Westchnęłam i oparłam się o chłodną ścianę budynku. Usunęłam się na ziemię i ukryłam twarz w drżących dłoniach. Czy to miał na myśli William, mówiąc, że należę do X.A.N.Y?

- Cała ta wasza walka to dziecinada - mówił. - A X.A.N.A. nie wybiera każdego. Jesteś naznaczona, Reina. To widać po charakterze i ambicjach, po pragnieniach. X.A.N.A. dał ci moc, a ty nie możesz jej zmarnować. Nie należysz do tej bandy dzieciaków. I dobrze o tym wiesz. 

Aelita w całości oddała się miksowaniu, zapominając o swoich troskach i obawach. Wyobraziła sobie, że jej rodzice są tuż przy niej, rodzina spędza kolejny dzień w Pustelni. X.A.N.A. jest bardzo pomocny - Franz Hopper "zatrudnił" go do pomocy w domu. Odkurzacz z symbolem programu na wyświetlaczu jeździ w tą i  powrotem, wydając z siebie cichy szum. Różowo-włosa pokazuje matce swój nowo powstały rysunek, Anthea uśmiecha się do niej z podziwem. Nagle zapada zupełna cisza, a po chwili zza rogu słychać delikatne dźwięki znanej melodii. Matka z córką podchodzą do pianina, przy którym siedzi Waldo i rytmicznie uderza w klawisze. A po obiedzie idą do starej fabryki, by zobaczyć ukończony projekt ojca - wirtualny świat. Naukowiec prowadzi Aelitę do jednego ze skanerów, a sam staje w kolejnym. Anthea zasiada przed monitorem. Nie dla niej wirtualizacje. 
Dziewczyna zdjęła słuchawki i rzuciła się na łóżko, nawet nie odłączając sprzętu od kontaktu. Przez jakiś czas tylko pochlipywała w poduszkę. Potem zasnęła.
Gdy się obudziła, czyjaś ręka głaskała ją po ramieniu.
- Jeremy? - spytała Aelita rozespanym tonem. Okularnik kucnął obok niej i uśmiechnął się. - Jak wszedłeś?
- Wiesz, teraz jest pora obiadowa... zmartwiłem się, gdy nie przyszłaś - wyjaśnił. - Drzwi były zamknięte, więc otworzyłem je wytrychem - pokazał jej przedmiot, który trzymał w drugiej dłoni. Nagle jego wzrok padł na urządzenie leżące na biurku. - A co to?
- N-nic - powiedziała szybko. - Lepiej chodźmy.
Jeremy kiwnął głową ze zrozumieniem. Nie zdążyli nawet dojść do drzwi, gdy komputer Jeremiego zapikał ostrzegawczo. Nagle usłyszeli huk...

~~~~~~~~~~
No, cóż... wyjeżdżam na kolonie, więc w najbliższym czasie nie dodam nowych notek (chociaż na tym blogu mam jeszcze jedną, napisaną). Nie wiem, czy uda mi się przeczytać wszystkie notki na wszystkich blogach (Spis się rozrasta, a nie na każdego bloga można w danej chwili zajrzeć), ale postaram się zaglądać.  Więc do zobaczenia :D
Lav

piątek, 8 sierpnia 2014

#6 Chwila spokoju cz.1 Malarz Wielki i Wspaniały

Ostrzegam! To jest tylko rozdział poświęcony myślom bohaterów i nic wielkiego do fabuły nie wnosi! Jeśli chcecie, możecie zacząć  od niebieskich liter, gdzieś pośrodku xD


Aelita usiadła przed ekranem monitora i oparła głowę na dłoniach. Musiała poukładać sobie zdarzenia z minionych dni. A więc nadal nie wiedzą, jak ściągnąć Williama, za to dołączyła do nich nowa Wojowniczka o dziwnych, oryginalnych zdolnościach w Lyoko i niezwykłym słuchu. Fakt, Reina często zwracała się do Aelity podczas walk, ale różowo-włosa wiedziała, że nie uda im się w najbliższym czasie nawiązać silniejszej więzi. Po pierwsze- nie mają czasu na nowe znajomości, a po drugie Duch nie wykazała żadnej inicjatywy, żadnego cienia przyjaźni. Chociaż szybko zaaklimatyzowała się w grupie, nadal nie wiedzieli o niej wszystkiego. Nawet Yumi, z którą bądź co bądź spędziła całe dzieciństwo.
Jeszcze jedno miłe zdarzenie - niedługo wybiorą się na próbny rejs Skidem po Cyfrowym Morzu. Aelita zawsze chciała się dowiedzieć, jak wygląda "od środka".
Po kilku minutach dziewczyna zaniechała dalszych rozmyślań i włączyła komputer z różową obudową.
Hi, Aelita - ukazał się komunikat. Po chwili zdanie zniknęło, a zastąpił je pulpit różowo-włosej. Niedawno udało jej się znaleźć dobry program do przeróbki zdjęć. Po prostu połączyła rysunek Odd'a z ich podobiznami (o dziwo, bardzo dokładnymi!) ze zdjęciem z jej młodości. Na tym drugim Aelita stała w towarzystwie ojca i matki i ściskała ich za ręce. Cała rodzinka uśmiechała się do obiektywu. Nastolatka przed monitorem również uśmiechnęła się, tyle, że przez łzy. Szybkim ruchem otarła krople rękawem i włączyła przeglądarkę.
Czy chcesz, żeby Internet Explorer został Twoją domyślną przeglądarką?
Dziewczyna uderzyła ręką w czoło (czyli po ludzku wykonała facepalm) i zamknęła okno. Przecież ściągnęła Google Chrome! (sama nie wierzę, że o tym piszę). Pospiesznie wpisała adres YouTube'a i włączyła najnowszy filmik ulubionej DJ'ki, która zamieszczała swoje "dzieła" w Internecie. Przymknęła oczy i dała się ponieść muzyce.

Yumi i Ulrich siedzieli na jednej z parkowych ławek.
Japonka przypatrywała się uczniom młodszych klas, grających w berka i w chowanego. Sprzeczki między dzieciakami wybuchały co chwilę, wywołując zagadkowy uśmiech na twarzy Japonki. Zdawałoby się, że ledwie wczoraj ukończyła pierwszą klasę i w nienagannie czystej bluzce i granatowej spódnicy szła do szkoły, trzymając rodziców za ręce. Jak ona nienawidziła tego odświętnego stroju! Ale mama surowo zabroniła jej pójścia w czarnym swetrze. Tak, już w młodości Yumi uwielbiała czarny kolor. To jedna z rzeczy, które do tej pory nie uległy zmianie. Bo przecież zmieniło się wiele. Sprawy takie jak X.A.N.A., czy Lyoko stały się dla niej codziennością. Zaakceptowała, że przez cały czas grozi jej śmiertelne niebezpieczeństwo. To już jej świat.
A co najlepsze, poznała swoich nowych przyjaciół. W dzieciństwie uważała Reinę za dobrą i lojalną, choć bardzo skrytą koleżankę. A dzięki Wojownikom Lyoko życie Japonki nabrało prędkości, stało się żywsze, pełniejsze. No i przede wszystkim po raz pierwszy się zakochała...
Na twarz Yumi automatycznie wstąpił rumieniec. Ulrich kątem oka zerknął w jej stronę, a widząc twarz przyjaciółki spojrzał na nią otwarcie. W jego oczach wprost malowały się znaki zapytania. Japonka uśmiechnęła się tylko i machnęła ręką. Ulrich poczuł, że i na jego twarzy gości nikły, zagadkowy uśmiech.
- Może się przejdziemy? Jest dość ciepło, a ja chciałabym zobaczyć ostatni raz mój stary dom - zaproponowała Yumi i wstała. Niemiec także poderwał się, nienaturalnie szybko. Dziewczyna skomentowała to smutnym spojrzeniem. "Pewnie chce jak najszybciej wrócić do Kadic - pomyślała. - Nudzi się w moim towarzystwie."
"Gdyby ona wiedziała - myślał Ulrich w tym samym czasie. - Gdyby ona wiedziała, jak bardzo się cieszę, że jest tuz obok..."

Zapowiadało się ciepłe popołudnie, więc wyszłam na dziedziniec. Nie przejmowałam się samotnością - mogłam w spokoju zająć się przyziemnymi sprawami, jakże odmiennymi od Lyoko i X.A.N.Y. No i obserwować Gabriela i Leirę.
Yumi zwiała z samego rana, Aelita zamknęła się w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach, a do chłopaków nie zaglądałam. Jeremy pewnie jest w fabryce, Odd'a pewnie zaraz gdzieś spotkam, a Ulrich, hm, zbyt wielu możliwości nie ma - jest z Yumi.
A Gabriel znalazł sobie nowe zajęcie (Gabriel jest bratem, Reiny, w wieku Hirokiego, a Leira siostrą w wieku Sissi i reszty grupy). Wraz z młodym Japończykiem udzielają tajnych informacji Milly i Tamiyi, szpiegując uczniów niczym tajni agenci. Wzięło się to stąd, że Hiroki przepada za rudowłosą redaktorką, kto wie, czy bez wzajemności, i robi wszystko, żeby być w jej pobliżu. A mój brat mu pomaga.
Za to Leira łazi gdzieś z Sissi, co chwila wybuchając śmiechem, a ja korzystam z mojego wiecznego statusu Ducha, by je obserwować. W sumie nie muszę nic robić - wystarczy usiąść na ławce. Mogę przyglądać się im nawet otwarcie, a one mnie nie zauważą.
Znużona wystawiłam twarz do słońca i zmrużyłam oczy. Miałam wrażenie, że coś się wydarzy...

- Em...Jeremy? Popilnujesz Kiwiego? - zapytał Odd, jak burza wpadając do pokoju okularnika  z psem w ramionach. Jeremy odwrócił się i płynnym ruchem poprawił okulary. Zdębiał. Włoch miał na sobie białą, nienagannie ułożoną koszulę, czarny krawat i odświętne spodnie. Tym razem nie postawił włosów na żel, jasne kosmyki równo opadały na ramiona. Chłopak nie pozbył się jedynie fioletowych pasemek. Nie oszukujmy się, gdyby je zmył, Einstein w ogóle by go nie poznał.
- Odd, po co się tak wystroiłeś?! - zapytał i prawie spadł z krzesła. Rąbkiem swetra przetarł szkła, jakby uważał, że nowy wygląd przyjaciela to zwykłe przywidzenie.
- Nieważne! - odparł szybko blondyn. - I dzięki za pomoc!
Chłopak wypuścił psa na łóżko geniusza i wybiegł z pomieszczenia. Jeremy pokręcił głową i wrócił do pracy.

Drzwi wejściowe internatu otworzyły się z hukiem, wypuszczając na światło dzienne blondyna w odświętnym stroju. Mimowolnie zerknęłam na chłopaka i zamrugałam oczami. Czy to...
Młode dziennikarki także w tym momencie spojrzały na wystrojonego Odd'a. Milly cyknęła mu zdjęcie.
- Niezła jakość - skomentowała Tamiya. - Mamy temat na pierwszą stronę!
Wstałam i pobiegłam za chłopakiem, przemykając między drzewami i modląc się, żeby nikt mnie nie zobaczył.
Po kilku minutach wyczerpującego biegu Odd zatrzymał się, by zaczerpnąć tchu. Ostrożnie wyjrzałam zza mojego drzewa - kryjówki. Włosy lepiły mu się do czoła, spocił się. W końcu ruszył, tym razem szybkim marszem, by ochłonąć. Jak cień podążyłam za nim.
Chłopak wyszedł z lasu i poszedł drogą równoległą  do Pustelni. Chowałam się za każdym drzewem, co nie było łatwe, przecież musiałam jeszcze obserwować Włocha! Wreszcie zza zakrętu zaczęły wyłaniać się pojedyncze budynki. Odd szedł przez ciemne zaułki, raz po raz zmieniając kierunek. Poruszałam się za nim jak cień, zaintrygowana jego poczynaniami.
W końcu stanął przed wejściem do jakiejś szkoły. Na frontowej ścianie rozwieszone były różne największe osiągnięcia uczniów i plakietki dowodzące prestiżu placówki. Tylko co Odd robił w takim miejscu?
Po chwili wahania weszłam za nim do środka. Chłopak niepewnym krokiem podążył za tłumem ludzi wlewających się do innego pomieszczenia. A ja za nim.
Znaleźliśmy się w sali gimnastycznej. Jednak nie odbywały się tu żadne rozgrywki - w głębi pomieszczenia stała wielka scena. Napis na ścianie głosił - XXXI konkurs artystyczny (imienia kogoś tam) ROZSTRZYGNIĘTY!
Bez żadnego oporu usiadłam na jednym z krzeseł przeznaczonych dla "Rodziny" i poszukałam wzrokiem Odd'a. Chłopak podszedł do jakiejś grupki pod sceną, złożonej z dwóch dziewczyn, dwóch chłopaków i z jednego dorosłego. Dziewczyny - blondynka i brunetka - miały na sobie nienaganne sukienki, za to męska część drużyny garnitury. Zachowywali się tak, jakby dobrze znali Włocha. Podawali mu ręce, gratulując.
Chłopak usiadł w końcu w rzędzie dla "Artystów", obok tych "znajomych". Szczególną uwagę poświęcał blondynce. Co chwila rozmawiali i wybuchali śmiechem. Siedzieli tak blisko siebie...
W końcu, po długich przemówieniach i rozdaniu mniejszych nagród za jakieś dzieła, mężczyzna, jak widać dyrektor, zaprosił na scenę nikogo innego...
- A pierwszą nagrodę w naszym konkursie otrzymuje... Odd Della Robbia z gimnazjum Kadic!
Chłopak wstał i wyprostował się, pewnie czując na sobie wzrok zebranych, i dołączył do dyrektora.
- Oto dzieło naszego utalentowanego artysty...
Dwaj mężczyźni wnieśli na scenę obraz zakryty białą płachtą. Dyrektor uroczystym gestem odsłonił go, a mi ( i nie tylko!) Wyrwał się okrzyk zdumienia.
Bowiem praca przedstawiała bardzo dokładnie wszystkich Wojowników Lyoko w ich wirtualnych przebraniach. Nawet Williama ze znakiem X.A.N.Y. na czole i mnie, otoczonej zieloną poświatą. Za nami, w bezpiecznej odległości, stało po parze wszystkich sługusów X.A.N.Y. W ramce umieszczonej w lewym dolnym rogu obrazu ukazany był Jeremy siedzący przed superkomputerem ze słuchawkami na uszach.
To było niesamowite.
- Obraz nazywa się "Moi wirtualni przyjaciele" - odchrząknął Odd, przetaczając spojrzeniem po zgromadzonych.
I wtedy mnie zobaczył.

~~~~~~~~~~~~~~
Jak już pisałam wyżej, na chwilę zostawiłam X.A.N.Ę. w spokoju i zajęłam się "przyziemnymi" sprawami. Wojownicy Lyoko też muszą odpoczywać!
Pozdrawiam i życzę miłego dnia :D
Lav

piątek, 1 sierpnia 2014

#5 Ostatnie próby, cz.3 Skidbladnir

- Yumi, Aelita! Odd atakuje Wędrowca. Straciłem kontakt z Reiną. Zostawcie te pełzacze! - krzyknął rozgorączkowany Jeremy. Ulrich położył mu dłoń na ramieniu.
- Spoko, Belpois (Belpła, jakby ktoś się nie orientował xD). Dziewczyny sobie poradzą - powiedział brunet z przekonaniem i spojrzał na ekran superkomputera. Na mapie przeważały czerwone punkciki. Znacznik Odd'a zmienił kolor na bordowy dosłownie kilka minut temu. Strzałki Yumi i Aelity jako jedyne były zielone, za to w kącie pomieszczenia widniała jedna, żółta.
- Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie mam pojęcia, jak X.A.N.I.E. udało się opętać Odd'a. Żadna Wieża nie jest aktywowana, a przecież już w szkole Odd zachowywał się dość dziwnie...
- Myślisz, że ma to związek z Reiną? - odgadł Ulrich. Okularnik westchnął i wpisał kolejny  kod do konsoli. Odpowiedzią było jedynie okno z obracającym się, szkarłatnym wykrzyknikiem.
- Ja nie mogę! - głowa Jeremiego bezwładnie opadła na klawiaturę.

"Stracił kontakt? Jak to: stracił kontakt?!" - myślałam, siedząc skulona pod ścianą. Dziewczyny zdawały się mnie nie zauważać. Zniszczyły ponad połowę pełzaczy, ale potworów przybywało. Za to Odd posyłał setki maleńkich strzałek w stronę pojazdu.
Chyba jako jedyna nie miałam ochoty walczyć. W głowie wciąż huczało mi od słów Dunbara. Chyba obawiam się, że chłopak ma rację. Może jestem taka jak on... może powinnam być po stronie X.A.N.Y.
Może powinnaś, ale nie jesteś - przypomniał mi dziwny głos. Odruchowo rozejrzałam się wokół. Wszyscy zajęci byli walką. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że te słowa mają źródło gdzieś w mojej głowie. Mam paranoję, przesłyszałam się, czy naprawdę umiem porozumiewać się telepatycznie?
Nie zastanawiaj się, tylko walcz! Potem będziesz płakać.
- No, dobra, kimkolwiek, czymkolwiek jesteś - powiedziałam na głos i wstałam. Przeciągnęłam się, nieco otępiała po długiej chwili trwania w zawieszeniu, i jednym skokiem znalazłam się za Odd'em. Uderzyłam go pięścią w plecy, posyłając prosto w stronę dziewczyn.
- Aelita! Yumi! Góra! - wrzasnęłam na całe gardło, wskazując im chłopaka.
Zaskoczone spojrzały we wskazanym kierunku. Widząc Włocha, Yumi przyłożyła palce do skroni, tworząc wokół siebie fioletową otoczkę. Blondyn zatrzymał się w powietrzu i zawisnął kilka metrów nad ziemią.
- Jeremy! Unieruchomiłyśmy Odd'a. Mamy go zdewirtualizować? - zawołała Japonka, trwając w stanie totalnego skupienia. Nie wytrzyma długo.
- Em... - mruknął Jeremy. - Musicie go, niestety, chwilę przytrzymać. Właśnie znalazłem taki program... Aha, do zakończenia wzmacniania tarcz Wędrowca pozostała minuta...
- Super - burknęłam i posłałam coś w stylu książkowego knock-bonga (źródło "Oksa Pollock") w stronę pierwszej linii nadchodzącej armii pełzaczy. Frontowy rząd został odrzucony do tyłu, przy okazji zgniatając dwa kolejne. Aelita wybiegła przed hordę potworów i obrzuciła je kilkunastoma Polami Energii. Wkrótce jednak opadła na ziemię, odrzucona przez laserowe pociski stworów.
- Aelita! Zostało ci tylko czterdzieści punktów!
- Spoko, Jeremy! - wydyszała i podniosła się, przygotowując kolejne pociski.
Kątem oka zauważyłam, że Yumi powoli opada z sił. Jej poświata bladła, dziewczyna chwiała się na nogach. Widać nie była przyzwyczajona do tak długiego wysiłku. Porzuciłam walkę i popędziłam do niej. W chwili, gdy Odd wylądował na ugiętych nogach, złapałam go za ramię.
- Reina, jeszcze nie! Nie skończyłem! - wrzasnął Jeremy.
- Daj mi się skupić...-odparłam cicho i zamknęłam oczy. Chłopak słabł, sycąc mnie swoją energią. W połączeniu z moją i z tą, którą odebrałam Williamowi, tworzyła bardzo silną mieszankę. Gdy blondynowi zostało około dziesięciu procent mocy i tyle samo punktów życia, zmieniłam taktykę i wysłałam mu polecenie.
- Za chwilę zniszczysz wszystkie pełzacze, a potem będziesz stał spokojnie, aż któraś z nas cię nie zdewirtualizuje, dobra? - powiedziałam i cofnęłam dłoń. Chłopak jakby wybudził się z letargu i natychmiast podbiegł do armii potworów. Zaczął strzelać.
- Wow, jak to zrobiłaś? - zapytała Yumi, która przez te czas już doszła do siebie.
Wzruszyłam ramionami.
- Jeśli odbiorę wystarczająco dużo energii, mogę manipulować opadłym z sił ciałem. To wszystko.
Japonka kiwnęła głową z podziwem. Po chwili dołączyła do nas Aelita.
- Wzmocnienie tarcz za trzy...dwie...jedną... już! - odezwał się okularnik.
Po naszym Wędrowcu przeszły maleńkie, błękitne błyskawice, emanując delikatną poświatą i stanowiąc źródło światła wypełniającego doki. Jedynym dźwiękiem, który słyszałam, był cichy syk pojazdu. Starałyśmy się oddychać jak najciszej (ha, żart, w wirtualnym świecie się nie oddycha, bo nie ma tlenu*). Gdy świetlne przedstawienie dobiegło końca, obejrzałam się na Odd'a. Chłopak stał, patrząc na nas pozbawionym uczuć, pustym wzrokiem.
- Dobra, możecie zdewirtualizować Odd'a. Skończyłem.
- Czyń honory, Rei - uśmiechnęła się Yumi i zachęciła mnie gestem.
Podeszłam do chłopaka i ponownie położyłam mu dłoń na ramieniu, tym razem zabierając całą jego energię w mniej więcej dwie sekundy. Opuściłam dłoń, czując, jak chłopak rozpada się na maleńkie kawałeczki. Zdążyłam wyszeptać:
- Jesteś wolny.
...i Odd zniknął.

Następnego dnia Wojownicy Lyoko pokazali mi Pustelnię. Salon - chociaż zdewastowany - zachował ślady dawnej świetności. Farba odpadała płatami z kremowych** ścian, w oknach straszyły dziury. Większość mebli była poprzewracana, nie licząc kilku regałów w głębi pomieszczenia, oraz kanap i foteli, ustawionych w półkolu przez przyjaciół. Jeremy i Aelita zajęli dwa czerwone "trony" pod oknem, Ulrich i Yumi siedzieli blisko siebie na miejscami dziurawej, niebieskiej kanapie. Założę się, że nawet nie zwrócili na to uwagi. Ja siedziałam na poduszce, naprzeciwko Odd'a. Córka Hoppera nagle wstała i podeszła do regału z książkami. Jeremy odetchnął.
- Musimy wybrać ostateczną nazwę dla Wędrowca. Jakieś propozycje?
- Każda dobra, byle nie Sissi - zastrzegł Ulrich patrząc wprost na Odd'a. Zdusiłam chichot.
- No co? - zmarszczył brwi i wzruszył ramionami. - O co wam chodzi?
- Odd, ty na serio nic nie pamiętasz? - spytała Yumi z niedowierzaniem.
- A...co mam pamiętać?... - powiedział ostrożnie.
- Wyznałeś nam, jak bardzo przepadasz za Sissi i postanowiłeś tak właśnie nazwać nasz statek - nie wytrzymałam. Odd wytrzeszczył oczy.
- Na...naprawdę?!
- Mhm! - Aelita uśmiechnęła się i usiadła na swoim fotelu. Pod pachą taszczyła grubą książkę z hełmem wikingów na okładce.
- Aelita, co to za cegła? - zapytał Ulrich.
- To książka o legendach wikingów - odparła. - Tata czytał mi ją, gdy... sami wiecie, kiedy.
- A co to się ma do naszego pojazdu?
- W jednej z opowieści występował taki... jakby niezniszczalny statek. W czasie żeglugi napotykał się tylko i wyłącznie na pomyślne wiatry...
- O, nieźle! - uśmiechnął się Jeremy. - A jak się nazywał?
- Skidbladnir.
- Skibda...co? - powiedział Odd z głupią miną.
- Skidbladnir, Odd - odparł Jeremy.
- Skid, skróćmy do Skid - powiedział szybko i oznajmił. - Hej, nie chcę was poganiać, ale już pora obiadowa, i...
Po czym wstał i poszedł do wyjścia.
- Idziecie, czy nie?! - krzyknął przy drzwiach.
Pokręciłam głową z uśmiechem. Podążyliśmy za nim.

~~~~~~
*Nie wiem, co mnie napadło xD
** Nie mam pojęcia, jaki kolor miały naprawdę (nie zwróciłam na to uwagi), więc tutaj są kremowe :D

Witajcie w ostatniej części nędznej podróbki odcinka "Skidbladnir" (wiem, bardzo mało podobieństw). Dodam, że mam już napisane trzy następne notki, których jeszcze nie dodam xD Mojego drugiego bloga chyba nikt już nie czyta... No, trudno. Pisać i tak będę. No to pozdrawiam i miłego dnia :D
Lav ^^