wtorek, 17 lutego 2015

#10 Włos ci z głowy nie spadnie, cz.2

Aelita

- Jestem, Jeremy - głos różowowłosej odbił się od wirtualnych ścian Wieży. Tak, jak się spodziewała, na pulpicie nadal widniały te dziwne symbole. 
)(4/V4  (0|)3  |O|)2|3|V||3
- Wiesz, co to może oznaczać? - Jeremy wydawał się bardzo zmęczony, ospale klikał w klawisze. - To nie jest kod, nie ma żadnej sekwencji, to wszystko jest... nielogiczne...
- Czekaj, Jeremy - Aelita łagodnie uciszyła przyjaciela, przyglądając się kilku pierwszym znakom: dwóm nawiasom i czwórce. Następna liczba stała koło litery V, poprzedzonej ukośnikiem. Dziewczyna parsknęła - kiedyś już zapoznała się z takim pismem. Z tym, że to jest niemożliwe, przecież XANA... No jasne, XANA!
)( 4 /V 4
- Jeremy, mam - szepnęła, uśmiechając się pod nosem.

Reina

William stał, zwrócony do mnie przodem, ale nie mógł mnie zobaczyć. Na jego nieszczęście, ja doskonale widziałam jego. Delikatne grymasy twarzy, półuśmiechy, nerwowe splatanie i rozplatanie palców. Mój nemezis wyraźnie się wahał, próbował podjąć jakąś decyzję... albo kable mu się przepaliły.To też jest prawdopodobne.
Nie mogłam zaprzeczyć, że nie jest przystojny, z tymi swoimi czarnymi jak węgiel oczami i gęstymi kosmykami. Ale stał po niewłaściwej stronie, chociaż nie znam jego punktu widzenia. Ciekawe, czym dla niego jesteśmy. Płatnymi zbójcami? Tajnymi agentami rządu?
Gdy Aelita ruszyła w stronę Wieży, drgnął, ale nie zamierzał jej gonić. Poza tym wyglądał na przybitego. 
Stałam się widzialna.
- Hej, William! - powiedziałam, patrząc na niego wyczekująco. Chłopak spojrzał na mnie, ważąc miecz w dłoni, ale nie zaatakował. Usłyszałam dudnienie czyichś stóp, a po chwili nadbiegł Odd i stanął przy mnie.
- Co robisz? - syknął. - Mnie też się nudzi, ale...
Wiliiam zamachnął się tasakiem i uderzył Włocha płazem w ramię. Blondyn zatoczył się i wycelował w niego wyrzutnię strzałek.
- Koleś, chciałem się tylko przywitać! - wykrzyknął zaczepnie, przezornie cofając się o krok.
- Z nim nie gadam - wycedził brunet.
- Odd, odejdź - odezwałam się. - Nic mi nie będzie, idź już! - zapewniłam, gdy spojrzał na mnie, jak na wariatkę.
Kiedy dołączył do reszty Wojowników, zwróciłam się do Williama.
- Dobra, to dziwne pytanie, ale... co cię trapi? Nawet nas nie atakujesz.
- Co: co jest? - odburknął. - XANA kazał mi czekać.
- A ty chciałbyś nas od razu powybijać? - zaśmiałam się nerwowo. Nastolatek warknął coś niezrozumiale, a zza krawędzi sektora wyleciała manta. William wskoczył na jej grzbiet, wyciągając do mnie rękę, a ja bez słowa stanęłam za nim i objęłam go w pasie.
- Pokażę ci coś - oznajmił. - Jak nas nie zestrzelą.
Przez dłuższy czas słyszałam za sobą ostrzegawcze i oburzone okrzyki moich przyjaciół.

Ulrich

- A to - dziewczyna wskazała krępego człowieczka siedzącego w jednej z setki małych cel. - Jest Grimlu. Większość doby przesypia, ale czasem... no, cóż, przestaje być uroczym gnomem. Potrafi zmieniać postać - Aniela wzruszyła ramionami. - Adekwatnie do wzrostu, ma się rozumieć.
Ulrich kucnął i przyjrzał się skulonej postaci. Ludek miał ogorzałą, pomarszczoną cerę i długie, pozlepiane siwe włosy. Gdy spał, nie wyglądał niebezpiecznie. Był ubrany w krótką, białą, jednak przepoconą tunikę bez rękawów. Na jego przedramionach widniały wielkie, granatowe sińce.
- Kto mu to zrobił? - Niemiec zmarszczył brwi. 
- Strażnicy - dziewczyna ponownie wzruszyła ramionami. - Nie, hola, hola, nie mów mi, że jest ci go żal! To sługus XANY! Patrz...
Aniela niecierpliwie zastukała w pręty, a po chwili, wyraźnie niezadowolona, wyciągnęła z kieszeni miarkę i rozwinęła ją, sięgając  do wnętrza klatki. 
Stworek otworzył powieki i rozejrzał się, wyraźnie rozkojarzony. Widocznie po chwili przypomniał sobie, gdzie jest, bo spojrzał z wściekłością na Anielę. Ulrich zamarł. 
Skrzat przygarbił się, a jego skóra zaczęła pulsować i lśnić jadowicie zielonym blaskiem. Grimlu wyszczerzył ostre jak igły kły w przerażającym uśmiechu.... a po chwili zamienił się w kulę dymu. Pręty rozgrzały się do czerwoności, a Aniela odciągnęła Ulricha od klatki. Cela zalśniła, a stwór w środku zasyczał wściekle. Gdy dym się rozwiał, ponownie ujrzeli go śpiącego.
- Najlepsze zabezpieczenie przeciwko zmiennokształtnym gnomom - dziewczyna uśmiechnęła się. - Oto nasi strażnicy: pan ogień i pan elektryczność!... Hej, co ci jest?
Ulrich nie odpowiedział. W bezruchu przyglądał się stworowi, na przemian zaciskając i rozluźniając palce. Wciąż nie mógł uwierzyć w to, co zobaczył.
Między oczami Grimlu widniał pulsujący czerwonym światłem znak XANY.

~~~
Fantasy i Kod Lyoko? Zabijcie mnie. Ale ocena tego rozdziału należy do Was - mam nadzieję, że jest OK :)
Z innej beczki - chciałam Wam podziękować (bo jest za co! ;) ) Po prostu za to, że jesteście, komentujecie moje wypociny, czytacie tego bloga. Dzięki Wam wciąż nabieram nowej chęci na pisanie opowiadań, choć Kodu już nie oglądam.
Tak więc - dziękuję!
I pozdrawiam :)

3 komentarze:

  1. Super! Nie mogę się doczekać nexta.
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiem, że często używam tego określenia, ale w tej sytuacji nie mogę użyć innego. Robi się ciekawie ( o to określenie chodzi). Nic innego mi nie pozostaje jak tylko czekać na next./KiKo

    OdpowiedzUsuń
  3. 7,5/10
    Fragmenty pisane z perspektywty Reiny i Aelity bardzo przypdały mi do gustu czego niestety nie udało siędokonać ostatniej częsci tego rozdziału. Żadnych błędów interpunkcyjnych bądź orotgraficznych się nie dopatrzyłem co też ląduję na plus. Elementy fantasy jakie tu zamieściłaś moim zdaniem lekko mącąw głowie przeciętnemu czytelnikowi. Pomimo tego po przeczytaniu tego rozdziału jestem bardzo ciekaw jak ta historia siępotoczy dalej a zwłaszcza co zrobi William w następnym rozdziale.

    PS

    Wpadniesz i ocenisz moje wypociny, które publikuję na swoim blogu(wersja pierwotna)?

    OdpowiedzUsuń